subiektywizmie jakości postrzeganych: mówiła
95
mniej więcej tylko tyle, że myśl je&t równie subiektywna jak wrażenia i że tak samo jak one
wprowadza subiektywność do naszego poznania. Była to interpretacja kantyzmu
psychologiczna, a nawet fizjologiczna: formy myślenia uzależniała od organizacji nie tylko
umysłowej, ale i cielesnej człowieka. „Świat zmysłowy" — pisał Lange —„jest wytworem
naszej organizacji". Helmholtz stwierdziwszy w swych badaniach optycznych i akustycznych,
że narządy wzroku czy słuchu przekształcają w pewien stały sposób swe bodźce, sądził, że o to
właśnie chodziło Kantowi i że fizjologia daje potwierdzenie jego teorii. Lange podjął tę
psychofizjologiczną interpretację, a za nim wielu innych.
Tymczasem wydaje się, że intencja Kanta była bardziej złożona, nie psychologiczna i
fizjologiczna, lecz epistemologiczna: w apriorycznych formach widział nie właściwości umysłu
ludzkiego, lecz warunki poznawania przedmiotów przez jakikolwiek umysł;
gdyby umysł ludzki warunków tych nie spełniał, to poznanie ludzkie nie byłoby odmienne, lecz
w ogóle nie byłoby możliwe. Sam Kant rozumiał więc problem daleko mniej su-
biektywistycznie i relatywistycznie. Późniejsi neokantyści powrócili do niego: natomiast epoce
koło 1860 r. bardziej odpowiadało rozumienie tamto.
3. RZECZY SAME w SOBIE. Dla Kanta rzeczy były niepoznawalne, a znana własna tylko jaźń.
Neokantyści widzieli w tym błąd: sądzili, że jaźń jest również niepoznawalna, z niej także
znamy jedynie zjawiska. Poznanie nasze jest jak równanie z dwiema niewiadomymi:
jedną jest jaźń, a drugą rzeczy; gdyby jedno z nich było nam znane, to moglibyśmy wnosić i o
drugim, ale nie są znane i przeto równanie jest nierozwiązalne.
Istotnym zagadnieniem był dla kantystów stosunek zjawisk i rzeczy w sobie. Zaczęli od
poglądu realistycznego, że rzeczy istnieją, bo musi wszak istnieć coś, co wywołuje zjawiska.
Ale niebawem powzięli myśl, że skoro nic o rzeczach nie wiemy, to może w ogóle nie istnieją,
są wytworem umysłu; może samo przeciwstawienie zjawisk i rzeczy jest uwarunkowane
naszym sposobem myślenia. Rzeczy są raczej tylko „pojęciem granicznym" (Grenzbegriff)
wskazującym granice zjawisk i poznania. Jesteśmy jak ryba, która pływając w naczyniu natrafia
na jego ściany: to, co nazywamy rzeczą samą w sobie, jest tym samym, co ściana dla ryby
Lange odróżnił cztery fazy poznania ludzkiego: l) w pierwszej panuje naiwna wiara, że
świat jest taki, jaki ujmujemy zmysłami: np. słyszymy dźwięki po prostu dlatego, że rzeczy
dźwięczą; 2) w drugiej fazie nauka koryguje tę wiarę: powiada, że naprawdę nie istnieją
dźwięki, lecz tylko drgania powietrza, które w uszach naszych dźwięki wywołują;
3) w trzeciej fazie i to przekonanie zostaje skorygowane przez filozofię krytyczną, która
przeciwstawiając rzeczy i zjawiska twierdzi, że drgania powietrza są również tylko zjawiskami,
konstrukcjami umysłu; 4) wreszcie w czwartej fazie pojawia się myśl, że samo
przeciwstawienie zjawisk i rzeczy może być tworem umysłu. Lange sądził, że Kant nie
spostrzegł tej czwartej możliwości, będącej ostatnią konsekwencją jego założeń. Lange sam
spostrzegł ją, ale spostrzegł późno i nie odważył się już wejść na tę drogę.
4. TEORIA WARTOŚCI. Z neokantyzmu wynikało, że filozofia musi rezygnować z teorii bytu.
Pozostaje jej wszakże nie tylko teoria poznania, pozostaje także teoria wartości i norm. Tamta
stanowi filozofię teoretyczną, ta praktyczną. W dziedzinie praktycznej neokantyści o
tendencjach minimalistycznych oddalili się od Kanta więcej niż w teoretycznej: stanęli na
stanowisku, że nie może być ona wcale przedmiotem nauki. Mieli wprawdzie swe przekonanie
etyczne, ale uważali je za czysto osobiste, pozbawione cha-
96
rakteru naukowego. Już Kant operował w etyce nie twierdzeniami, lecz postulatami, a Lange
postulaty zinterpretował jako fikcje. Fikcje te są potrzebne życiowo, ale nie mają żadnej
podstawy w rzeczywistości. Dotyczą ideałów, nie rzeczywistości. Wynik był taki:
jak przedmiotem naszego poznania są tylko zjawiska, tak przedmiotem naszej moralności —
tylko fikcje.
Etyka stała się podobniejsza do poezji niż do nauki. W analogiczny sposób Lange pojmował
estetykę i teologię: one też posługują się fikcjami. Fikcji tych nie myślał zresztą odrzucać.
Przeciwnie, miał je za najwznioślejsze twory ducha ludzkiego. Podczas gdy filozofię
teoretyczną traktował podobnie jak pozytywiści, w praktycznej poszedł innym torem. Nie
myślał o trzymaniu się w niej faktów, jak to oni czynili w swym utylitaryzmie. Pozytywiści
chcieli także życie praktyczne traktować naukowo i w nim trzymać się faktów;
Lange zaś sądził, że nauka, jej punkt widzenia i metody tracą sens, gdy chodzi o życie
praktyczne, o normy, o działanie. Zagadnień praktycznych nie należy rozwiązywać z punktu
widzenia faktów, lecz ideału. Pozytywistyczna teoria nauki z idealistyczną nadbudową, fakty
uzupełnione przez ideały: to był jego pogląd na świat. Minimalizm pozy-tywistów polegał na
tym, że kulturę ograniczali do nauki, poddawali jej wyłącznej kompetencji, a minimalizm
Langego, odwrotnie, na tym, że ograniczał naukę, że kulturę moralną, artystyczną, religijną
człowieka wytaczał z jej kompetencji.
ODMIANY NEOKANTYZMU. Do końca stulecia kantyzm został panującym w Niemczech
poglądem filozoficznym. Założone przez jego zwolenników (dopiero w 1898 r.) pismo
„Kantstudien" stało się głównym filozoficznym pismem Niemiec, a założone przez nich
stowarzyszenie Kantgesellschaft — główną aż do czasów narodowosocjalistycznych
organizacją filozoficzną Niemiec. Jeszcze w początkach XX wieku kantyści stali na czele ruchu
filozoficznego. Ale rozpadli się na wiele obozów i niektórzy znacznie się oddalili od
pierwotnego neokantyzmu: część ich została przy psychologicznej, część zaś przeszła do
epistemologicznej interpretacji form apriorycznych. Jedni zaprzeczali poznawalności rzeczy
samych w sobie, inni zaś zaprzeczali ich istnieniu. Część kantystów przeszła granice metafizyki
bądź idealistycznej, bądź realistycznej, część zaś inna oddaliła się od niej jeszcze bardziej i
zbliżyła się do pozytywizmu. Najpocześniejsze miejsce wśród szkół kaniowskich zajmowały:
marburska (Cohen i Natorp) oraz badeńska w Heidelbergu (Windetband i Rickert), ale z czasem
obie odeszły znacznie od pierwszego neokantyzmu,
Można odróżniać wśród kantystów XIX w. tych, co chcieli K-anta tylko przypomnieć,
obronić, rozpowszechnić, odpowiednio zinterpretować, i tych, co chcieli naukę jego rozwinąć
czy ulepszyć. Czyli odróżniać historyków i systematyków. Jednakże granica między obiema
grupami była płynna. F. Paulsen usiłował rozumieć Kanta prosto, psychologicznie, zgodnie ze
zdrowym rozsądkiem, i sam od siebie głosił filozofię zwyczajną i rozsądną, która mu dała
niemałą popularność. E. Adickes wywodził, że, zgodnie ze stanowiskiem Kanta, jest w filozofii
miejsce na metafizykę, i sam próbował konstruować realistyczną metafizykę.
AGNOSTYCYZM był tym spośród poglądów neokantowskich, który rozpowszechnił się
najwięcej. Wyszedł z kół filozofów, ale pociągnął też wielu przyrodników tej
7 — Historia filozofii t. III 9-7
epoki i dla niektórych z nich stał się najważniejszą tezą filozoficzną. Wyrazicielem ich był
fizjolog berliński Emil Du Bois-Reymond. W odczycie Uber die Grenzen der Naturer-
kenntniss, wygłoszonym na zjeździe niemieckich przyrodników i lekarzy w 1872 r., twierdził,
że uczony natrafia na dwie nieprzekraczalne granice w rozumieniu świata; są nimi istota materii
i powstanie świadomości. Wobec nich jest bezradny: musi powiedzieć nie tylko ignoramus, ale
także ignorabimus; niewiedza jego jest nie tymczasowa, lecz definitywna.
Po 10 latach Du Bois-Reymond wrócił do zagadnienia tego w pracy o Siedmiu zagadkach
świata (Sieben Weltratsel, 1882), granice poznania zaznaczając jeszcze ostrzej. Cztery
zagadnienia uznał za definitywnie nierozwiązalne: istotę materii i siły, początek ruchu,
powstanie świadomości, wolność woli. A ponadto wyróżnił jeszcze trzy inne, dla których
przynajmniej na razie nie widać rozwiązania: początek życia, celowość przyrody, powstanie
rozumnego myślenia.
Agnostycyzm u ówczesnych uczonych nie był zjawiskiem odosobnionym: jeszcze wcześniej
ujawnił się w Anglii u Spencera, a zwłaszcza od 1869 r. u Huxleya. Rzec można, że ówczesna
myśl minimalistyczna miała dwa ujścia: bądź przyznawała, że istnieją zagadnienia
nierozwiązalne, bądź — właśnie stwierdzała, że ich nie ma, że te, które wydają się
nierozwiązalne, są tylko źle postawione, dotyczą bytów transcendentnych, które w ogóle nie
istnieją. Pierwsze było ujściem kantyzmu, drugie pozytywizmu.
NEOKANTYZM A POZYTYWIZM. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych
głównymi współzawodnikami neokantystów w niemieckiej teorii poznania byli pozytywiści.
Stanowili oni jednak mniejszość, zwłaszcza w sferach akademickich. Najwcześniej wystąpili:
C. Góring w 1874 i E. Laas w 1879, ale nie odegrali większej roli. Ci, którzy zyskali sławę i
zwolenników, pisali wprawdzie po niemiecku, ale działali poza Rzeszą: Mach w Austrii,
Avenarius w Szwajcarii.
Zasadnicza różnica między neokantystami a nimi leżała w stosunku do apriorycznych
czynników poznania: tamci ich bronili, ci im zaprzeczali. Ale mieli też liczne wspólne cechy
filozofii minimalistycznej. Kantyści bronili wprawdzie aprioryzmu, dawali mu jednak
interpretacje takie, które zbliżały ich do pozytywistów. Niejednego z ówczesnych filozofów
można równie dobrze zaliczyć do jednej grupy, jak do drugiej; między innymi przedmiotem
sporu były przekonania filozoficzne wielkiego fizyka Henryka Hertza:
czy był kantystą, czy pozytywistą.
Duch czasu był taki, że oba obozy przelicytowywały się w ostrożności. Są rzeczy nie-
poznawalne, mówili jedni. Nie, mówili na to drudzy, takich rzeczy nie ma, nie ma w ogóle nic
poza poznawalnymi faktami. Jedni mówili: nasza wiedza jest rozległa, ale subiektywna. A
drudzy: nie jest wprawdzie subiektywna, ale jest ograniczona, nie zawiera nic poza faktami.
Pozytywizm tych czasów tym się zwłaszcza w Niemczech wyróżniał, że pracował nad
teorią poznania. Podczas gdy pierwotny, Comte'owski, twierdził, że nauka ma badać fakty, nie
zapuszczając się w rozważania nad ich poznawalnością, to ten właśnie chciał epistemologicznie
uzasadnić, dlaczego ma badać jedynie fakty. Można by go nazwać „drugim pozytywizmem"
czy „pozytywizmem epistemologicznym". Albo też, rozszerzając nazwę, jaką dla swego
poglądu przyjął Avenarius, mówić o „empiriokrytycyzmie".
98
II. EMPIRIOKRYTYCYZM
Pozytywizm epistemologiczny występował w kilku postaciach, z których najoryginalniejsza
pochodziła od Avenariusa i otrzymała odeń nazwę empiriokrytycyzmu. Z nią prawie
identyczna była teoria poznania, do której niezależnie od Avenariusa, a jednocześnie z nim,
doszedł fizyk wiedeński Mach. Rok 1877, w którym Avenarius założył dla propagowania
nowych poglądów pismo „Yierfeijahrsschrift fur wisseńschaftliche Philosophie", stanowił datę,
od której nastąpiło wzmożenie prądu pozytywistycznego w Niemczech.
INICJATORZY. Richard Avenarius (1843 - 1896) urodził się w Paryżu, a w okresie swej
największej działalności filozoficznej mieszkał w Szwajcarii, w Zurychu, gdzie od 1876 r. był
profesorem. Stanowisko swe sformułował najpierw krótko i prosto w pracy habilitacyjnej
Philosophie als Denken der Welt gemdss dem Prinzip des kleinsten Kraft-masses, 1876, potem
zaś przedstawił obszernie, ciężko, sucho i w dziwnej terminologii w Kritik der reinen
Erfahrung, 1889- 1890.
Ernst Mach (1838- 1916) był w Wiedniu od 1867 r. profesorem fizyki, a od 1875 filozofii.
Pisał przeważnie drobne studia na specjalne tematy z pogranicza przyrodoznaw-stwa i teorii
poznania, wydane w tomach pt. Die Analyse der Empfindungen, 1885, i Er-kenntniss und
Irrtum, 1906. W przeciwieństwie do książek Avenariusa prace jego pisane były przystępnie i
przyczyniły się nawięcej do rozpowszechnienia nowego pozytywizmu. Jak Avenarius był
najsamodzielniejszym, tak Mach najwpływowszym pisarzem „drugiego" pozytywizmu.
Jak krytycyzm od Kanta, tak empiriokrytycyzm i cały epistemologiczny pozytywizm
wywodziły się od Hume'a. Zwłaszcza Mach powoływał się nań jako na swego poprzednika.
POGLĄDY, l. INTROJEKCJA. Najzwyczajniejszy pogląd epistemologiczny jest taki:
istnieją rzeczy fizyczne w zewnętrznym świecie, a rzeczom tym odpowiadają psychiczne ich o
br aż y w świadomości ludzi; ludziom dane są tylko te obrazy i jeśli wiedzą cośkolwiek o
rzeczach, to jedynie poprzez obrazy.
Pogląd taki wydaje się zupełnie naturalny, jednakże zawiera zasadniczą trudność:
jeśli dane są tylko obrazy, to jakże można wyrwać się z ich kręgu i dotrzeć do rzeczy ?
Trudność ta byłaby istotnie nie do pokonania, gdyby pogląd był słuszny, gdyby było prawdą,
że dane nam są tylko obrazy.
Ale Avenarius doszedł do przekonania, że tak wcale nie jest. Błąd tkwi w tym, co nazwał
„introjekcją", czyli rzutowaniem do wewnątrz. Polega na tym, iż przypuszczamy, że gdy
istnieje barwa czy kształt, to w umyśle każdego, kto na nie patrzy, muszą znajdować się ich
obrazy: rzutujemy niejako ich obrazy do wnętrza ludzi. Ale w doświadczeniu naszym żadnych
naprawdę podstaw do tego nie mamy: doświadczamy bowiem tylko rzeczy, które sami
rozdwajamy na rzeczy i obrazy; założywszy, że rzeczy nie mogą być w naszym umyśle,
wnosimy, że muszą być poza nim, w nim zaś są tylko obrazy rzeczy. Dwoistość rzeczy i
obrazów jest naszym wymysłem, doświadczenie nic o niej nie wie. Nie ma zjawisk fizycznych
i oddzielnych od nich psychicznych; są to jedne tylko zjawiska, które można na dwa sposoby
ujmować. Jeśli np. barwę rozważamy w związku ze światłem, to ujmujemy ją jako zjawisko
fizyczne, a jeśli w związku z okiem, to —jako zjawisko psychiczne. Wyjaśnienie to było
podporą dla poztywizmu^ który od początku operował
tylko pojęciem faktu, nic przeciwstawiając rzeczy i ich obrazów, bytów i zjawisk; już tym różnił
się od kantyzmu.
2. CZYSTE DOŚWIADCZENIE. Hasłem Avcnariusa, Macha i całej tej grupy pozytywistów było:
opierać się wyłącznie na „czystym" doświadczeniu. Wszelkie obce mu Czynniki piętnowali jako
metafizykę.
Umysł ludzi ma skłonność zaliczania do doświadczenia i tego, co wcale nie jest do-
świadczeniem, lecz wtrętem, dodatkiem pochodzącym od samego umysłu. Nauka usuwa te
wtręty. I tym właśnie różni się „czyste" doświadczenie naukowe od naiwnego, potocznego.
Nauka usuwa, po pierwsze, wtręty „timatologiczne", jak je nazywał Avenarius, czyli -wszelkiego
rodzaju oceny, etyczne tak samo jak estetyczne. Po wtóre zaś, usuwa wtręty „antropomorficzne",
polegające na tym, że przypisujemy rzeczom własności, które sami posiadamy. Wtrętów tych
jest wiele w myśli potocznej; a więcej jeszcze w filozofii. Ich błędy poprawia nauka.
Ale i ona nie jest bez winy. Metafizyki, czyli przekraczania czystego doświadczenia,
Avenarius i Mach dopatrywali się nie tylko w systemach filozoficznych, ale także w naukach
szczegółowych, w psychologii i przyrodoznawstwie. Za pojęcie metafizyczne mieli nie tylko
pojęcia takie, jak „rzecz sama w sobie" lub „absolut", ale również pojęcia „jaźni" czy „władzy
psychicznej", którymi posługuje się psychologia, lub pojęcia „atomu", „siły" czy „przyczyny",
występujące w naukach przyrodniczych. Toteż sądzili, że i nauki wymagają naprawy. I trzeba
odróżniać naukę obecną, zakażoną metafizyką, od nauki przyszłej, która będzie oparta na
czystym doświadczeniu. Krytyka ta nie była całkowitą nowością: już Locke i Hume zwracali
uwagę na nieempiryczny charakter pojęć takich, jak substancja, siła i przyczy nowość, i na
trudności, jakie przynoszą ze sobą. Ale Avenarius i Mach, radykalniejsi od swych poprzedników,
w imię czystego doświadczenia domagali się całkowitego usunięcia tych metafizycznych pojęć.
Paradoksalną cechą pozytywizmu było, że zacząwszy od wyłącznego kultu nauki przeszedł
do surowej jej krytyki. A jednocześnie doszedł do pewnej rehabilitacji naturalnego,
pozanaukowego poglądu na świat; bo nauka ze swoimi uogólnieniami, prawami, hipotezami,
abstrakcjami dalej jeszcze odbiega od czystego doświadczenia niż naturalna postawa umysłu.
W żadnym zaś razie poznania naukowego nie można traktować jako poznania wyższego
rzędu. Nauka nie zawiera nic, czego by nie można znaleźć bez niej; tyle tylko, że ona znajduje
szybciej. Ten pogląd Macha był reakcją przeciw jednostronnemu kultowi, fetyszy-zmówi nauki.
I choć scjentyzm XIX w. z idej Macha korzystał, to Mach sam zaczynał już reakcję przeciw
scjentyzmowi.
3. NAUKA JAKO EKONOMICZNY OPIS FAKTÓW. Inną cechą nowego pozytywizmu było, że
zwalczał rozpowszechniony pogląd, jakoby zadaniem nauki było wyjaśnianie zjawisk.
Wyjaśnianie bowiem polega na podawaniu przyczyn, przyczyna zaś jest koncepcją meta-
fizyczną, nie mającą podstawy w doświadczeniu. Zadaniem nauki może więc być jedynie opis.
Opinię tę pozytywistyczni filozofowie dzielili z niektórymi uczonymi: zapoczątkował ją bodaj
wielki fizyk angielski J. C. Maxwell; Kirchhoff swą pracę fizyka pojmował jako opis faktów; J.
R. Mayer twierdził, że zadanie nauki jest skończone, gdy fakt uczyniła wszechstronnie znanym;
teorie są tylko pośrednimi opisami, prawa naukowe nie są zasadniczo różne od opisów.
Opis zaś naukowy, wedle pozytywistycznej koncepcji, różni się od zwykłego tym tylko,
100
że jest ekonomiczny, że ujmuje w możliwie prostej formule możliwie najwięcej faktów i
pozwala je rozumieć przy jak najmniejszym wysiłku. W rzeczywistości każdy fakt występuje
tylko raz jeden i jest różny od każdego innego, ale my upodabniamy je między sobą i
formujemy prawa ogólne, za pomocą których odciążamy pamięć. Musimy jednak pamiętać, że
prawa te nie są niczym innym, jak tylko skróconym raportem o faktach, że zaletą ich jest tylko
ich ekonomiczność. „Zasadę ekonomii myślenia" Mach przedstawił Wiedeńskiej Akademii
Nauk w r. 1'882; a prawie jednocześnie rozwinął ją Avenarius.
Siły nasze—jak to wywodził Avenarius — nie są nieograniczone, musimy je więc
oszczędzać. Nie tylko ciało, ale i umysł musi funkcje swe spełniać celowo, wedle zasady
najmniejszego wysiłku. Przede wszystkim zaś swą podstawową funkcję myślenia:
myślenie jest apercepcją, czyli ujmowaniem nowych wyobrażeń za pomocą już posiadanych.
Zaoszczędza się zaś siły, gdy się apercepcję automatyzuje. A także, gdy się posiadane już
wyobrażenia porządkuje, układa w system, zespala w postaci ogólnych pojęć. Nauki opisują
zjawiska skrótowo, za pomocą pojęć i praw: bo każde pojęcie zastępuje wiele wyobrażeń, a
każde prawo — wiele twierdzeń szczegółowych. I przez to zaoszczędzają wysiłku. Zwłaszcza
czyni to filozofia, bo pojęcia jej są najogólniejsze, są największymi skrótami: obejmują nie
jakąś część doświadczenia, lecz cale doświadczenie, cały świat. Filozofia jest dążeniem do
naukowego ujęcia świata, czyli do ujęcia go wedle zasady najmniejszego wysiłku.
W żadnym zaś razie myśli nie należy traktować jako jakiejś zdolności wyższego rzędu:
nie ma ona innego zadania, jak tylko przewidywanie doświadczeń; jej formy, które się wydają
najdoskonalsze, są tylko formami bardziej ekonomicznymi; jej konieczności są tylko rzeczą
przyzwyczajenia; jej rzekome wyjaśnienia są tylko sprowadzaniem wyobrażeń nowych do
starych.
4. NAUKOWY OBRAZ ŚWIATA. Nauki przyrodnicze przedstawiają świat jako zespół ciał i sil.
Filozofia czystego doświadczenia zakwestionowała to rozumienie — w przekonaniu, że
doświadczenie nie zna „sil". Jest to tylko skrótowe, subiektywne wyrażenie do opisania stałych
związków między zjawiskami. Tak samo subiektywnym naszym tworem są pojęcia takie, jak
„materia" czy „atom". Trzeba je więc z nauki wyeliminować. A gdy zostaną wyeliminowane,
co w doświadczeniu zostanie? Zostaną tylko poszczególne barwy, dźwięki, układy przestrzenne
i czasowe. Czyli pozostaną tylko „wrażenia" lub — jak Mach wolał się wyrażać — „elementy".
To, co nazywamy światem, jest zespołem elementów, niczym więcej.
: Zespoły elementów ulegają przemianom i tylko niektóre z nich są względnie trwalsze: te
nazywamy ciałami. Tak samo względnie trwalsze są pewne zespoły wspomnień, nastrojów,
uczuć: te znów nazywamy jaźnią. Jaźnie, tak samo jak ciała — to jedynie nazwy dla zespołów
elementów wyróżniających się trwałością. Ale trwałość ich jest, również niezupełna; złudzenie,
że jest inaczej, pochodzi z powolności i ciągłości przemian. Koncepcji jaźni jako niezmiennej
substancji niepodobna uratować. Traktowanie jej jako substancji prowadziło do
nierozwiązalnych trudności i pozornych zagadnień, które odpadają, gdy się zrozumie, że nie
jest ona jednostką realną, lecz tylko pojęciem wprowadzonym przez nas w celach
praktycznych, dla wygodniejszego, ekonomiczniejszego ujęcia doświadczenia.
Mach sprowadzał świat do „elementów", ale nie miał wyraźnej ich koncepcji". To traktował
je jako rzeczywistość, znajdowaną przez umysł, to znów nazywał „wrażeniami"
101
i traktował po berkeleyówsku, w sposób subiektywny, idealistyczny. Podobnie też robił
Avenarius. Zaprzeczali dwoistości rzeczy i wrażeń, ale nie byli zdecydowani, czy rzeczywistość
składa się z rzeczy, czy tez z wrażeń. Toteż z myślicieli od nich zależnych jedni traktowali świat
jako zespół rzeczy, a inni jako zespół wrażeń, ale ci ostatni byli w większości.
ZESTAWIENIE. Co dzieliło Avenariusa i Macha od filozofii tradycyjnej? Można po-
wiedzieć, że po prostu wszystko. Co dzieliło ich od kantystów? Nawet od nastrojonych jak
najbardziej minimalistycznie dzieliła ich negacja czynników apriorycznych poznania. Co
dzieliło ich od dawniejszych pozytywistów ? Przynajmniej dwie rzeczy: l) próba
epistemologicznego uzasadnienia swego stanowiska (tu należała koncepcja „introjekcji") i 2)
radykalizacja poglądów (znajdująca wyraz w hasłach „czystego doświadczenia", „czystego
opisu", „nauki wolnej od metafizyki").
ODMIANY POZYTYWIZMU. Hasła „czystego doświadczenia" czy „czystego opisu" były
sporne, ale zrozumiałe: natomiast uznanie „elementów" za rzeczywistość kłóciło się z
przyzwyczajeniami umysłu, a przy tym było wieloznaczne i niejasne. Jeżeli, jak pisał jeden z
przedstawicieli kierunku, „zmysłowy obraz jest całą istniejącą poza nami rzeczywistością", to
mogło to mieć dwa znaczenia: bądź że zmysłowy obraz jest tym, co normalnie uważa się za
rzeczywistość, bądź że rzeczywistość jest tym, co normalnie uważa się za zmysłowy obraz.
Pierwsze rozumienie było realistyczne, drugie idealistyczne. Mach sądził, że pojęciem
„elementów" wyszedł poza to przeciwstawienie realizmu i idealizmu, dał trzecie, jak gdyby |