Ana səhifə

Ryszard Mozgol Synowie zła


Yüklə 185 Kb.
səhifə3/4
tarix26.06.2016
ölçüsü185 Kb.
1   2   3   4

Zdaniem teoretyka okultyzmu, magia stanowi wiedzę starożytnych, pomimo jej całkiem nowych XVII-XVIII-wiecznych korzeni. Jest ona „nauką życia, kompletną i doskonałą”, odzwierciedlającą układ wszechświata i zgodną z jego prawami działania. Crowley przypisywał sobie prawo jedynego (wszak „był” reinkarnacją najwyższych duchowych mocy we wszechświecie) interpretowania co należy rozumieć pod pojęciem magii (Magick), przypisywał sobie również moc przywrócenia utraconej przez ludzkość wiedzy i potęgi, zmarnotrawionej przez krępujące działanie umysłu ludzkiego systemy religijne. Magia, przez Crowley’a nazywana często Thelemą (gr. wola), identyfikowana z tzw. magią lewej ręki (czarną magią), miała człowieka uczynić doskonałym przez poznanie oparte na otwierającej umysł inicjacji (ekstatyczność mogła być wywoływana przez narkotyki, seks lub hipnozę), która jednoczy podmiot z przedmiotem (człowieka z wszechświatem) lub poprzez powolną metapsychozę, oczyszczającą stopniowo duszę wcielającą się w różne ciała. Warto w tym momencie przypomnieć nauczanie katolickiej demonologii dotyczące magii. Podział na tzw. białą magie i czarną magię jest istocie czymś zupełnie obcym dla chrześcijaństwa. Nie istnieje magia dobra i magia zła, jak utrzymują okultyści46. Magia jest poważnym naruszeniem Bożego porządku. Katolicyzm rozróżniając dwa rodzaje kultu (dulia i latria), rezerwował ten drugi wyłącznie dla samego Boga, podczas gdy pierwszy z nich był „należnym szacunkiem” okazywanym drugiemu człowiekowi lub aniołom. Wszelka magia rytualna opiera się na niedozwolonej latrii, która odnosi się do człowieka lub upadłych aniołów, stąd bez względu na to czy nazwiemy ją białą czy czarną magią, będzie ona najohydniejszym wystąpieniem przeciwko I przykazaniu dekalogu!

Okultystyczna latria oraz synkretyczne połączenie różnych tradycji religijnych i koncepcji duchowych znajdowało swój wyraz w poglądach dotyczących rytuału. Rytuał jest znakiem, symbolem, który poprzez formę przekazuje świętą treść w chrześcijaństwie. Negując chrześcijańskie sakramenty, Crowley stworzył swój system – uświadomionych, objawionych i odnalezionych – antycznych, najstarszych rytuałów. Aby jego moc była właściwa, rytuał musiał być dokonany bezwzględnie prawidłowo. „Wierzył, że prawdziwy czarownik jest wszechpotężny, ale jeśli rytuały nie został dokonane w sposób doskonały, efekty mogą być katastrofalne. Za wszelką cenę należało unikać w czasie rytuału jakiegokolwiek złego gestu lub czynu, nawet jeśli miało to oznaczać śmierć asystenta. Crowley zabił pomocnika, który nie usłuchał jego polecenia podczas jednego z rytuałów”. – pisze ks. Jeffrey J. Steffon47. Rytuał, według maga, posiadał moc wpływania na działanie wszechświata, miał siłę poddawania kontroli rzeczywistości, co znajdowało odzwierciedlenie w późnej, zabarwionej gnozą kabale. Możliwość wpływu na działanie wszechświata wynikała z dwóch przesłanek: z teozoficznej budowy wszechświata jako jedności wszelkich bytów oraz przekonania o sile boskiej ludzkiego umysłu. Zadaniem czarnoksiężnika było jedynie dostosowanie odpowiednich środków (rytuałów, talizmanów, duchów itp.) do stawianego sobie celu. Jeśli podążymy crowleyowskim tropem, z przekonania wynoszącego człowieka jako boga, musiała wynikać specjalna magiczna siła rytuałów w których zaangażowano wszystko co wiąże się z człowiekiem (płyny ustrojowe, doznania, ciało, umysł). W istocie Crowley nadawał takim rytuałom, w których używano krwi ludzkiej lub uwalniano siłę duchową człowieka (zabijano ofiarę) szczególne znaczenie magiczne. Pisał: „By uzyskać możliwie największe duchowe działanie, należy odpowiednio wybrać ofiarę, która zawiera w sobie największą i najczystszą siłę. Dzieci płci męskiej o doskonałej niewinności są najbardziej zadowalającą i odpowiednią ofiarą. Dla niemal wszystkich celów ofiara z ludzi jest najlepsza”. W najgorszym przypadku może być to ofiara złożona z niewielkiego ciepłokrwistego zwierzęcia.

Nie istnieje żaden jednorazowy, niepodważalny system etyczny. Człowiek jako indywidualny, absolutny byt nie może podlegać ograniczeniom. „Czyń cokolwiek zechcesz. Do tego sprowadza się całe prawo”. Pragnienie i jego zaspokojenie jest nadrzędną treścią życia ludzkiego. Co jednak zrobić w momencie, gdy nasze pragnienie będzie stało w sprzeczności z pragnieniem innego indywidualnego i absolutnego bytu? Crowley poucza, że mądrość magii otworzy nam umysł. „Każdy człowiek ma prawo wypełnić swoją własną wolę bez obaw, że może to kłócić się z wolą innych; albowiem jeśli on znajduje się we właściwym dla siebie miejscu, inni ponoszą winę za wchodzenie mu w drogę”. W ten sposób wcześniejsza filozofia egoizmu skrywana w kabale została wprowadzona oficjalnie w obręb ezoteryzmu. Dla osiągnięcia celu człowiek nie powinien cofać się przed wszelkimi dostępnymi środkami materialnymi i magicznymi. Demon Aiwaz objawiony Crowley’owi w Kairze zawarł to w odpowiednich, satanicznych słowach spisanych przez Crowley’a w „Księdze prawa”: „Nie należy nic robić dla wyrzutków i słabeuszy; niech zdychają w swojej niedoli. Nie należy im współczuć. Miłosierdzie jest występkiem królów; niszcz nieszczęśliwego i słabszego, oto prawo silnego; to nasze prawo i radość świata...,”.

Stojąc nad grobem Alistair Bafomet Crowley zaglądał w otchłań swojego złego życia. Jakie myśli dręczyły opuszczonego przez wszystkich, pogrążonego w narkotycznym amoku, ciężko chorego starca, trudno dociec... Przypuszczalnie, nie były wesołe... Wszak, jak pisał pełen pesymizmu, człowiek jest istotą żyjącą z wyrokiem, którego chciałby uniknąć za wszelka cenę. To prawda, zły człowiek żyje z wyrokiem śmierci wiecznej. Zmarł 1 XII 1947 roku przekazując uprzednio sukcesję kilku kolejnym magom i zapładniając zza grobu swoimi książkami innych okultystów, szarlatanów i koneserów zła. Udało mu się z niewielkiej sekty satanistycznej uczynić masowy ruch religijny.


Bunt Belzebuba – satanistyczny „disneyland” La Vey’a
Prawie wszystko posiada swój koniec. Najczęściej jest to koniec smutny, przypominający umazane odchodami prześcieradła herolda „nadczłowieka”. Posiada swój dawno zapowiedziany koniec na ziemi również Lucyper, którego siły zostaną ostatecznie zniszczone na wieki. Wszystko ulega rozpadowi i nie ma żadnej ziemskiej siły zdolnej do powstrzymania tego gnicia. Wszystko osiąga swój karykaturalny finał poprzedzający ostateczny rozpad i satanizm nie stanowi w tym przypadku wyjątku.

Satanizm Antona Szandora La Vey, najpopularniejszego guru współczesnego satanizmu stanowi schyłkową formę tego ruchu religijnego – silną, prężną poprzez duży wpływ w przestrzeni kultury masowej ale pozbawiony wszelkiej ekspresji poprzedników. Urodzony w 1930 roku w pochodzącej ze Słowacji cygańskiej rodzinie emigrantów Anton Lavey już w wieku piętnastu lat zainteresował się okultyzmem48. Książkami, które zrobiły na nim największe wrażenie były prace Crowley’a, z których wcześnie przejął przekonanie o naznaczeniu swojej osoby piętnem zła i wyznaczeniu misji zniszczenia chrześcijaństwa. Znacznie później, odgrywając z wielkim wdziękiem rolę medialnej gwiazdki zdolnej do zapchania każdego centymetra gazety chwytliwymi i kontrowersyjnymi tekstami, dorabiał do swojego satanistycznego „nawrócenia” nową ideologię. Jako młody człowiek parając się różnymi pracami nie mógł znieść zakłamania i obłudy chrześcijan. Pracując w niedziele jako organista w jednej z wspólnot chrześcijańskich obserwował mężczyzn gorliwie uczestniczących w religijnych praktykach, których poprzedniej nocy, w trakcie zarabiania pieniędzy jako grajek, spotykał w nocnym klubie w towarzystwie pań lekkich obyczajów. To znów innym razem wspominał pracę jako policyjny fotograf, skonfrontowany z niszczycielską siłą zła, które nigdy nie zostaje ostatecznie ukarane i zawsze w końcu tryumfuje. Ostateczne zerwanie z chrześcijaństwem miało nastąpić w noc św. Walpurgii z 30 IV na 1 V 1966 roku, kiedy wraz z grupą okultystów założył oficjalny Kościół Szatana. Zdaniem okultystycznej wykładni w nocy nastąpiło zakończenie ery chrześcijańskiej i rozpoczęcie ery szatana. Liberalne władze Kalifornii nie stawiały przeszkód w zalegalizowaniu nowej wspólnoty religijnej, wzywając jedynie wyznawców do zachowania „względnej przyzwoitości”. „Arcykapłanem” i „papieżem” sekty, która niebawem rozpoczęła podbój Europy został Anton Szandor La Vey, potomek transylwańskich cyganów, posiadający w swojej krwi wiedzę tajemną ludów wschodniej Europy. W 1975 roku, kiedy wspólnota posiadała już spore grono fanów i wyznawców w całych USA, w tym spore grono sponsorów w Hoolywod, La Vey opublikował napisaną przez siebie „Biblię szatana”, która idealnie trafiła w nastroje buntu społecznego i etycznego przełomu lat ’60 i ’70 XX wieku. Była to książka znacznie przystępniejsza niż wcześniejsze dzieła Crowley’a, ale zarazem pozbawiona jakiejkolwiek oryginalności. La Vey dokonał kompilacji kilku prac Crowley’a i dzieł kilku innych okultystów, precyzując swoja satanistyczną filozofię życia, nie zwracając uwagi na liczne nieścisłości i sprzeczności. Ale przecież nie o to chodziło – książka spowodowała zainteresowanie i wzrost popularności Kościołowi Szatana a autorowi przyniosła rozgłos i pieniądze.

System religijny najpoważniejszej satanistycznej sekty stanowi, jak przyznaje sam La Vey, „mieszaninę elementów gnostycznych i masońskich, zawierających nazewnictwo i słowa wibrujące, wywodzące się od wszystkich rzeczywistych mocy i wszystkich mitów”49. Sam twórca traktuje swoje oglądy jak i język jakim się posługuje z nieukrywanym przymrużeniem oka. Jednak... Używany wcześniej przez Crowley’a jak również przez La Vey’a niezrozumiały bełkot magiczny, posiada swój ukryty sens. Już starożytni myśliciele wierzyli, że dźwięk zawarty w brzmieniu słowa uwalnia zawartą w nim moc, stąd czytanie zawsze powinno odbywać się na głos. Dawne wieki nie znały pojęcia czytania w myślach – czytania wzrokowego. Pogląd ten został przejęty przez chrześcijaństwo, co znalazło swoje odzwierciedlenie w liturgii. Był to zawsze jednak dźwięk zrozumiały, dźwięk logicznego i istniejącego języka, stworzonego przez Pana Boga. Niezrozumiały zlepek sylab z jakim mamy do czynienia w magicznych księgach okultystów50 przywodzi na myśl charyzmatyczny słowotok nazywany „mówieniem językami”. Tradycja chrześcijańska, wywodząca się od „Zielonych Świątek”, zna również to pojęcie, ale zawsze wiązało się ono z nadnaturalną umiejętnością posługiwania się językami istniejącymi. Crowley, La Vey i inni okultyści, tak jak cześć charyzmatyków, utrzymują, że sylaby są wymarłymi językami starożytności lub językami anielskimi. Czy nie chodzi przypadkiem o języki aniołów upadłych? Św. Jan od Krzyża nazwał by je językiem diabelskim, a analiza arymanicznych tekstów instrukcji magii Paitishji, opierających się na takim „nieistniejącym” języku, nie pozostawia nam w tym względzie żadnych wątpliwości.

System La Vey’a opiera się na kilku fundamentach:

Satanizm jest religią ciała i materii. „Kult diabła nie jest niczym innym jak religią ciała i materii; nagi ołtarz i naga kobieta symbolizują ciało”. Człowiek jest bogiem, głosi „Biblia szatana”. W odróżnieniu od Crowley’a, boskość nie przychodzi wraz z przekraczaniem kolejnych stopni wtajemniczenia, a jest efektem uświadomienia sobie nieistnienia jakichkolwiek krępujących jednostkę barier etycznych. Satanizm La Vey’a z lubością posługuje się liberalnie rozumianym pojęciem wolności. Dopuszczalną formą kultu jest cześć oddawana istocie człowieczeństwa swoiście pojmowanego, jako pasmo namiętności i żądz. „Szatan reprezentuje człowieka jako po prostu innego typu zwierzę, któremu czasem wiedzie się lepiej, zwykle jednak gorzej od tych, którzy chodzą na czterech łapach. On sam z powodu swojego „boskiego, duchowego i intelektualnego rozwoju” stał się zwierzęciem najbardziej ze wszystkich złowrogim!” Ze względu na to powinowactwo nie wolno krzywdzić zwierząt i ludzi, te pierwsze są najwspanialszym przykładem, krystalicznie czystym, istot kierujących się wyłącznie pragnieniami i popędami, natomiast człowiek posiada naturę boga. „Jedyny moment, w którym satanista spełnia ofiarę z człowieka, to ten, kiedy służy ona podwójnemu celowi: uwolnienia magicznej złości lub, co ważniejsze, by całkowicie pozbyć się szkaradnej i zasługującej na to osoby... Kiedy ktoś swoim nieznośnym zachowaniem prawie doprasza się, by zostać zniszczonym, to twoim obowiązkiem jest wypełnienie tego życzenia”.

Nie istnieje pojęcie grzechu. Termin ten jest wymysłem ludzi a nie bogów, a żadna istota nie posiada prawa ograniczania wyborów drugiej istoty. Każdy może czynić wszystko, co nie narusza w jakikolwiek sposób wolności innej osoby. Jako, że satanizm jest religią postulującą oficjalnie brak wstrzemięźliwości i zahamowań w łamaniu chrześcijańskich siedmiu grzechów głównych, dopuszcza ich przekraczanie tylko w sytuacji, kiedy uzyskuje to akceptację zainteresowanych. Dopuszczalne są wszelkie zboczenia i deprawacje, które odbywają się za zgodą osób uczestniczących. Człowiek nie powinien krzywdzić człowieka. Bez potrzeby... Tako rzecze La Vey. Nietrudno zauważyć, że pogląd ten ukrywający prawdziwą twarz pod anielską maską dobra, jest tożsamy z liberalną anarchią etyczną dzisiejszych państw. Właśnie ta wykładnia została przyjęta w kwestii sodomii i pedofilii. Sodomia jest akceptowana ponieważ jest świadomą decyzją ludzi, pedofilia stanowi przestępstwo bynajmniej nie ze względu na ohydny zbrodniczy czyn, ale ze względu na fakt, że jest wymuszeniem na nieświadomym swoich pragnień człowieku (dziecku). „Szatan reprezentuje wszystkie tak zwane grzechy, ponieważ one prowadzą do fizycznej, umysłowej, czy też emocjonalnej satysfakcji!”

Systemy religijne są wymysłem ludzi. Człowiek nie jest istotą stworzoną przez Boga, stanowi efekt ewolucji, wywyższającej go ponad istoty czworonożne. Umysł ludzki zdolny do abstrakcyjnego myślenia stworzył niedoskonałych, pełnych słabości i kłamstwa bogów „prawej ręki”. La Vey rozumiał pod tym terminem ezoterycznym, bogów religii monoteistycznych i takich których reprezentowały zwarte systemy religijne, jego zdaniem bogów tych charakteryzuje działanie przy pomocy „altruistycznej” białej magii. Satanizm zdaniem La Veya jest religią zwątpienia. Skoro przyjmuje się naukową niedoskonałość wcześniejszych, dużych religii, to znaczy że są one oparte na kłamstwie. Patriarcha satanizmu bluźnierczo stwierdza – Bogowie i Biblie zostały stworzone wszystkie przez diabła – ojca kłamstwa. Nie są one groźne dla satanizmu, wręcz La Vey prowokacyjnie twierdzi, że satanizm nie jest możliwy bez opozycji chrześcijańskiej. Oba systemy jego zdaniem egzystują na zasadzie symbiozy. Religie nie przeszkadzają wyznawcom satanizmu dopóki nie narzucają swoich dogmatów i idei jako prawdy jedynej i niepodważalnej. Oto kolejny element dzisiejszego świata doskonale wpisujący się w neosatanistyczny punkt widzenia.

Rytuał jest formą socjologicznego zespolenia wyznawców. La Vey nie ukrywa, że rytuały jego szatańskiego kościoła zostały przez niego wymyślone w oparciu o magnetyczna moc rytuałów okultystycznych. Zadaniem rytuału jest jednoczenie wyznawców wokół jednego celu, jakim jest osiągnięcie satanistycznej doskonałości, czyli wyzwolenie się w wszelkich nakazów i zakazów. Podobnie z szatanem, jest on charakterystyczną i naturalną dla człowieka potrzebą wyższej duchowości jednoczącej jednostkę ze zbiorowością. Nic ponadto. Kult szatana jest w istocie kultem pożądania, namiętności, żądz, pragnień, które umownie moglibyśmy nazwać siłami witalnymi człowieka. Osobowy szatan nie istnieje, odważnie głosi La Vey. Jest to najdoskonalszy trick Lucyfera, przekonanie o swoim nieistnieniu, popularne w dzisiejszych czasach rozpatrujących zło w kategoriach duchowej niedoskonałości lub społecznej niedoskonałości. O ile modernistyczni zwolennicy poglądu o nieistnieniu szatana lub pustym piekle sytuują się na jednym biegunie tej huśtawki, to Anton La Vey siada wygodnie na jej drugim końcu. Paradoksalnie można stwierdzić, że neosatanizm La Veya jest modernizmem w obrębie kultu zła.

Sekta satanistyczna La Veya posiada dziś duże wpływy w amerykańskich środowiskach artystycznych – wśród muzyków, aktorów, pisarzy itd. Jej wpływ silnie widoczny jest w elementach tzw. kultury masowej51. Wśród zadeklarowanych i oficjalnych wyznawców „kościoła szatana” można wymienić: Micke’a Jaggera, Marca Almonda czy byłego aktora i dziennikarza ukrywającego się pod pseudonimem Marilin Manson. La Veyowi udało się wyzyskać popularyzatorski sukces Crowleya do stworzenia masowej ideologii religijnej, swoistego „satanistycznego disneylandu”, dającego prostą filozofię życiową wraz z dogmatami i rytuałami. Jules Barbey d’Aurevilly przestrzegał w jednym ze swoich opowiadań: „Najlepszym i może jedynym sposobem panowania nad ludźmi jest władać ich namiętnościami”. Nieprzyjaciel Boga i ludzkości potrafi to doskonale.

* * *


Satanizm różnych form, koncepcji, obrzędów i idei posiada kilka znaczących punktów wspólnych, wszak jego źródło pozostaje te same. Satanizm wszelkich odmian jest wściekłym buntem przeciw Bogu i naturalnemu ładowi przez niego ustanowionemu na ziemi. Objawiać się on może odrzuceniem porządku Boskiego, ładu moralnego, zasad społecznych, czy odrzuceniem natury ludzkiej. Szatan, ojciec kłamstwa, posługuje się w tym przypadku pokrętnymi koncepcjami moralnymi dotyczącymi „prawdziwego oblicza natury ludzkiej”. Satanizm bez względu na swoja proweniencję wykorzystuje złe skłonności natury ludzkiej jako narzędzie w walce duchowej. Jest to zrozumiałe, ze względu na dzisiejszy teatr działań w tej wojnie duchowej, którym stała się ziemia. Przegrana Lucyfera i jego zwolenników w pierwszej fazie starcia, zakończyła się straceniem upadłych aniołów, które poprzysięgły Bogu zemstę w postaci zniszczenia człowieka, istoty wywyższonej ponad nie. W tym przypadku satanizm posługuje się chętnie argumentem wywyższenia człowieka jako istoty boskiej, przy jednoczesnym odwoływaniu się do człowieka jako zwierzęcia kierującego się morderczymi instynktami. W istocie Lucyfer nie potrafi znieść myśli, że ludzka natura jest połączeniem natury zwierzęcej z naturą aniołów. Satanizm wszelkich koncepcji głosi z różnym natężeniem opinię o „śmierci Boga” (używam umownie tego nietzscheańskiego pojęcia!). Czy to w filozoficznej formie oświeceniowego materializmu, czy poprzez nieszczery ateizm lub agnostycyzm, bądź w formie okultystycznego przekonania o „fałszywych bożkach prawej ręki”, lub modnej dziś koncepcji dobra i zła tkwiącego w człowieku. Satanizm w każdej formie wymierzony jest przede wszystkim w Chrystusa i Jego Dobrą Nowinę. Odkupieńcza śmierć i Zmartwychwstanie Zbawiciela było najpoważniejszym ciosem zadanym siłom zła od czasu klęski zastępów Lucyfera. Żadna z form dawnego lub współczesnego satanizmu nie przyzna racji powyższemu zdaniu. Dla jednych czcicieli zła negacja znaczenia śmierci Krzyżowej Jezusa Chrystusa polega na głoszeniu poglądu o tak zdeprawowanej naturze człowieka, że nie zasługuje on na jakiekolwiek odkupienie; dla drugich, na przekonaniu o tryumfie szatana, jakim była śmierć Chrystusa, odrzuconego przez ludzi; dla innych wreszcie, na poglądzie ogłaszającym Lucyfera prawdziwym dobrodziejem ludzkości a Jezusa Chrystusa sprowadzającym do wybitnej postaci ludzkiej, równej Buddzie, Mahometowi, czy Maniemu. Metody zła są wielorakie, cel jeden i niezmienny od zarania ludzkości – zerwanie wszelkiej łączności pomiędzy Bogiem a jego stworzeniem.

Żyjemy w czasach dominacji zła. Ogarnęło ono jednostki, społeczności, narody. Jesteśmy świadkami totalnego buntu, rebelii miernot i słabeuszy skrywających swoje kompleksy i niedostatki za czarnymi skrzydłami pana iluzji i złudy. Jednak czas przesilenia jest bliski. Ostatecznie Lucyfer przegrał swoją wojnę już dawno temu. A to jest nieodwracalne na wieki.



1 Pierwszym potomkiem markiza de Sade, który przyznał się do powinowactwa z pisarzem i przyczynił się do publikacji nieznanych tekstów, przechowywanych w dobrze zabezpieczonym archiwum rodzinnym, był Ksawery de Sade, republikanin, zwolennik francuskiego ruchu oporu i przeciwnik rządów marszałka Petaina. W 1942 roku cześć archiwum de Sade’ów została zniszczona z rozkazu władz niemieckich. Publicznie po raz pierwszy doceniono pisarstwo de Sade’a w czasach rewolucji francuskiej.

2 Do takich „apologetów” „odważnego pisarstwa” należał największy fantasta polskiej historiografii Jerzy Łojek. Zob. J. Łojek, Wiek Markiza de Sade, Warszawa 1996.

3 Zob. Pokuta Adama 13–16, [w :] Apokryfy Starego Testamentu, Warszawa 2000; Św. Maria z Agredy, Mistyczne miasto Boże, Warszawa 2000, s. 22–23.

4 Zob. J. Barbey d’Aurevilly, Diable sprawy, Warszawa 1997. Autor, jeden z najwybitniejszych kontynuatorów twórczości de Maistre’a, stworzył dzieło dziwne. Z jednej strony apologetyczne i doktrynalnie doskonałe, z drugiej zaś przerażające w XIX wieku śmiałością opisów i dosadnością sformułowań. Ze względu na śmiały erotyzm książka była potępiana przez wielu katolickich moralistów XIX w.

5 Cyt. za: J. Łojek, Wiek Markiza de Sade, op. cit., s. 352.

6 Ibidem, s. 348.

7 Armagedon – pierwsze starcie. Rozmowa z drem M. J. Chodakiewiczem, [w:] „Templum Novum” nr 1/2004, s. 162.

8 Powieść Justyna, czyli niedole cnoty została opublikowana po raz pierwszy w 1791 roku, jako dzieło moralizatorskie. Poglądy skrywane pod umoralniającym zakończeniem, nieszczerym i schematycznie ustosunkowującym się do zasad etycznych zostało opuszczone w o wiele obszerniejszej, bardziej pornograficznej wersji z 1797 roku wydanej jako Nowa Justyna, czyli nieszczęścia cnoty, kontynuowana przez historię Julietty, jej siostry. Markiz de Sade wydał obie anonimowo, choć wszyscy doskonale wiedzieli o jego autorstwie. Druga wersja nie ukrywała poglądów autora za firanką moralisty2ki, była jawnym potępieniem wiary, czystości, uczciwości, wszelkiej cnoty i pochwałą gwałtu, niemoralności, kłamstwa i zbrodni, ubranych w jawnie satanistyczny uniform. Jedną z pomniejszych postaci powieści uczynił de Sade papieża Piusa VI, jako rozpustnika i czołowego kapłana kultu Lucyfera, odprawiającego w Rzymie „czarne msze”.

9 Cyt. za: J. Łojek, op. cit., s. 319.

10 Ibidem, s. 351.

11 Przeprowadzone niezależne badania naukowe dowiodły, że jedynie nieliczne zdarzenia opisywane przez oświeceniowego dewianta stanowiły wymysł jego fantazji. Przykładem przeniesienia autentycznych wydarzeń mogą być wstrząsające opisy świadomego kazirodztwa z opowiadania Eugenia de Franval i wtajemniczania w różne praktyki seksualne pobożnej, niewinnej dziewczyny przez grupkę libertynów, pragnących złamać opór równie pobożnej matki, w anonimowo wydanej powieści Filozofia w buduarze, kończącej się opisem gwałtu na matce. Te wszystkie zdarzenia były przeniesieniem na karty literatury autentycznej historii zdeprawowanego przyjaciela markiza de Sade i sam autor w nich uczestniczył. Można przypuszczać również, że taka tajna organizacja istniała wśród tzw. zakonów towarzyskich (Zakon Afrodyty, Zakon Mopsów itp.).

12 J. Łojek, op. cit., s. 400.

13 R. Wurmbrand, Was Karol Marx a Satanist? Columbia 1979; Istoki zła, Moskwa 2000; G. Marchenko, The Cult of Marx – its origin in Satanism (internet). Fragmenty poezji Marksa czytelnik znajdzie w: W.T. Still, Nowy Porządek Świata. Odwieczny plan tajnych towarzystw, Poznań 1995, s. 148–156; Z. Chocimski, Ezoteryczne źródła komunizmu, [w:] „Fronda” nr 9–10/1997, s. 216–223; Marksizm i szatanizm, druk podziemny sygnowany przez Unię Nowoczesnego Humanizmu, brw, bmw.

14 Ks. M. Poradowski, Wyzwolenie czy ujarzmienie? Marksistowska rewolucja komunistyczna, Londyn 1987.

15 H. A. O. de Tollenaere,
1   2   3   4


Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©atelim.com 2016
rəhbərliyinə müraciət