Ana səhifə

Zanim noc nas nie rozdzieli


Yüklə 1.12 Mb.
tarix25.06.2016
ölçüsü1.12 Mb.



SPECTATOR - WIĘCEJ NIŻ KINO

Przedstawia film:

ZANIM NOC NAS NIE ROZDZIELI
TYTUŁ ORYGINALNY: Poka noch ne razluchit
Produkcja: Rosja 2012

Gatunek: komedia/satyra

Czas : 71 min



PREMIERA 19 KWIETNIA 2013
SPECTATOR MAREK POZNEROWICZ
ul. Kazachska 3 lok.29


02-999 Warszawa

PR: joanna@spectator.com.pl

DYSTRYBUCJA/MARKETING: dominika@spectator.com.pl
www.spectator.com.pl

TWÓRCY

Reżyseria: Boris Khlebnikov

Muzyka: Sergey Shnurov

Zdjęcia: Pavel Kostomarov

Montaż: Yuliya Batalova



OBSADA

Vasiliy Barkhatov

Alena Doletskaya

Darya Yekamasova

Oksana Fandera

Alisa Khazanova

Agniya Kuznetsova

Anna Mikhalkova

Aleksandra Rebenok

Mariya Shalaeva ... Vera

Sergey Shnurov

Dunya Smirnova

Yevgeni Syty ... Waiter Volodya

Lyubov Tolkalina

Sofya Uritskaya

Vasiliy Utkin

Alexnder Yatsenko ... Waiter Dima

Festiwale:
2012 – Warszawski Festiwal Filmowy: Nominacja: Konkurs Międzynarodowy

2012 – Open Russian Film Festival KINOTAVR: Competition




O filmie:

Komedia oparta na autentycznych rozmowach - zarówno zabawnych, jak i smutnych - podsłuchanych przez dziennikarkę Olgę Utkin w jednej z najdroższych i najbardziej szpanerskich moskiewskich restauracji. Zabawny i obnażający film: o kobietach, które wybierają między uczuciem a pieniędzmi; producentach filmowych, którzy nie wiedzą co tak naprawdę filmują i wyczerpanych biznesmenach, którzy czasem mówią "a pieprzyć to wszystko", wypijają jednego głębszego i zostawiają rachunek do zapłacenia teściowej. Lecz nade wszystko o prawdziwej miłości, która rodzi się w tętniącej gwarem kuchni, a nie w jadalni ze złoconą sztukaterią. Prawdziwe rozmowy stworzyły gotowy, okraszony ostrym dowcipem wątek, do którego dodano fabułę z udziałem kelnerów i dużej liczby popularnych postaci - celebrytów - z lokalnego show-biznesu.


RECENZJE

„W rosyjskim "Zanim noc nas nie rozdzieli" Borysa Chlebnikowa w nowo otwartej, luksusowej restauracji w Moskwie wszyscy na siebie warczą, wszyscy - klienci, kelnerzy, kucharze - są swoim życiem upodleni. Miotają się rozgoryczeni mężowie i zawiedzeni kochankowie, pseudobiznesmeni i pseudohipsterzy, biedni (tych więcej) i bogaci. Ale jedyne, co mogą zrobić, to w geście ulgi dać sobie po mordzie (dostanie się nawet irytująco wysublimowanej harfistce przygrywającej do kotleta). Finałowa, brawurowa, tragikomiczna scena bójki to podana na talerzu wizja współczesnego obłąkania, z którego nie ma ucieczki.„



Paweł T. Felis, WysokieObcasy.pl

„ŻYCIE UKRYTE W SŁOWACH


„Zanim noc nas nie rozdzieli” to życie na podsłuchu na miarę dzisiejszych czasów. Kamera błądzi pomiędzy stolikami eleganckiej restauracji, zagląda do kuchni i do garderoby kelnerów. Lawiruje, podchodzi niebezpiecznie blisko, podgląda i nadstawia ucha, by wzbudzić niezdrową – tabloidową wręcz, jak mówi reżyser, Boris Khlebnikov – ciekawość widzów.

Wymiany zdań przy kolejnych stołach stanowią o fragmentarycznej, gagowej konstrukcji filmu. Urwane zdania, otwarte tematy nie od razu znajdują swoją puentę, co sprawia, że formuła all talk, no action (czego lokalnym odpowiednikiem byłoby nieco mniej wykwintnie wybrzmiewające: dużo gada, mało robi) w tym wypadku sprawdza się zaskakująco dobrze. Dialogi te, choć nie zawsze dotyczące spraw lekkich, przepełnione są humorem, odrobinę czeskim, chciałoby się rzec, duchem. Czasami są niezrozumiałe, jak wtedy gdy zdania wymieniają między sobą imigranci tworzący kuchenne zaplecze restauracji – zabieg ten, być może prosty, ale doskonale koresponduje z zamierzonym przez reżysera wojerycznym wydźwiękiem obrazu, któremu to w ten sposób nadaje autentyczności. Oraz buduje nieodparte wrażenie obcowania z prawdziwym życiem ukrytym w słowach lub gdzieś pomiędzy nimi.

Dodatkowego smaczku naddaje fakt, że wspomniane rozmowy są jedynie filmowym odbiciem prawdziwych knajpianych pogaduszek zasłyszanych w restauracji przez dziennikarzy, których nagrania i zapiski stały się podstawą scenariusza filmu. Na sucho być może nie brzmi to wystarczająco efektownie, jednak po seansie i zobaczeniu na własne uszy niektórych interakcji i wypowiedzi fakt ten nabiera na znaczeniu. Zagęszcza bowiem do granic możliwości opary ekranowego absurdu oraz wynosi film na – jednak nie aż tak oczywiste od początku – wyżyny społecznej satyry.”

Krytycyz1pietra.blogspot.pl, Natalia Maliszewska


WYWIADY Z REŻYSEREM:

Fragment wywiadu z Khlebnikovem przeprowadziła AGREST-KOROTKOVA na łamach day.kiev.ua

Boris Khlebnikov wdarł się do świata filmu w wieku 30 lat, gdy razem z Alekseiem Popogrebskim nakręcił Koktebel. Obraz przyniósł im nie tylko liczne nagrody, ale również uznanie ze strony publiczności. Kolejne dzieła Khlebnikova różni tematyka oraz forma prezentacji materiału, łączy je natomiast autentyzm. Jego ostatni film zaskakuje problematyką - obserwujemy w nim bogatych Rosjan rozmawiających w modnej moskiewskiej restauracji. Zanim noc nas nie rozdzieli jest powodem gorących dyskusji i szerokiego zainteresowania.

Film miał premierę podczas festiwalu Molodist w Kijowie, gdzie reżyser był członkiem jury.

Koktobel wyglądał na film dwóch utalentowanych dyletantów, którzy pojawili się zupełnie znikąd. Z czasem doszłam do wniosku, że to były jedynie pozory. Czy sposób, w jaki analizuje pan ludzką kondycję, niemal anatomiczne podejście do tematu, ma coś wspólnego z tym, że studiował pan przez pewien czas biologię?
Moim celem, podobnie jak innych reżyserów rosyjskich, jest próba mówienia o rzeczywistości, dyskusja na ogólnie pojęte tematy społeczne. Nie wiem, czy udało mi się osiągnąć w tym sukces.

Ktoś zapytał kiedyś Kirę Muratową podczas konferencji prasowej, czy wyobraża sobie publiczność, dla której robi filmy. Powiedziała, że nie zastanawia się nad reakcjami publiczności, że robi filmy, ponieważ to lubi. Wydaje mi się, że pan również nie myśli o tym, kto będzie oglądał to, co pan nakręci.

Zgadzam się. Wydaje mi się, że Spielberga też to nie obchodzi. Kiedy moim zdaniem zaczął myśleć o publiczności, podczas kręcenia Listy Schindlera, to zrobił zły film. Wcześniej, kiedy pracował przy Szczękach, Indiana Jonsie czy E. T., nie myślał o publiczności, robił kino, które jego samego interesowało. Miał szczęście, że ludzie poszli na to do kin. Wydaje mi się, że to samo dotyczy wszystkich wielkich reżyserów, robią to, co lubią, nie myślą o oczekiwaniach publiczności.

Inna sprawa, że Kira Muratova czy Otar Iosseliani mają bardzo małą publiczność. Taki jest fakt, nie uważam, że to źle lub dobrze.

Czy w naszym świecie jest miejsce na kino autorów, czy interesuje ono kogokolwiek poza nimi samymi?

Oczywiście, że tak. Lubię również kino skierowane do szerokiej publiczności, nie uważam, że jest ono jedynie techniczne lub rozrywkowe.

Z drugiej strony mamy kino autorów, do którego dostęp jest utrudniony, bo kina nie pokazują takich filmów. Ale to nie ma znaczenia. Dobrej literatury również nie czytają miliony. Wszyscy wiemy, że ludzie inteligentni czytają, a mniej inteligentni nie.

Z jednej strony produkcja filmowa staniała, bo technologie są łatwiej dostępne, z drugiej - państwo nie jest zainteresowane mecenatem. Kiedyś kino było wykorzystywane do propagandy, obecnie do prania mózgów lepiej nadają się internet i telewizja. W tym sensie film stał się sztuką, podobnie jak malarstwo i literatura. To, czy ktoś chodzi do kina, czy nie, stało się kwestią prywatnych wyborów.


Następne pytanie tylko pozornie jest prowokacyjne. Zanim noc nas nie rozdzieli to film, który głęboko mnie poruszył. Opowiada o ludziach medialnych, mógł łatwo stać się przyjemną pocztówką, farsą. Zamiast tego nakręcił pan obraz profetyczny, opowiadający o brutalizmie współczesnej polityki. Film jest pozbawiony zakończenia, inaczej być nie mogło. Przykro mi patrzeć na tych ludzi, na nas wszystkich żyjących w Rosji i na Ukrainie, połączonych realiami politycznymi i ekonomicznymi. Jak zrobienie tego filmu wpłynęło na pana wizję przyszłości?

Nie wiem. Wydaje mi się, że ludzie dostosowują się do czasów, w których żyją.



Jestem pewna, że kręcąc film, nie myślał pan tylko o polityce. Ale ten obraz ma taki charakter.

Polityka ma mało wspólnego z codziennym życiem. Mój film opisuje nasze czasy, nie jest na ich usługach. Pokazałem Moskwę taką, jaką ona jest i jaką będzie. To jest miasto kupców, ludzi skąpych, a z drugiej strony dużo tu radości i życia. Lubię to miasto, choć nie wiem, co dzieje się z pieniędzmi, którymi się tutaj obraca.



To, co dzieje się w Moskwie, nie ma przełożenia na jej choćby najbliższe sąsiedztwo.

Ma pani rację.



W jaki sposób wybrał pan aktorów do filmu?

Ważnych było dla mnie kilka rzeczy. Chciałem wykreować świat, który fascynuje, który jest niedostępny. Budzi on niezdrowe zainteresowania, ludzie chcą wiedzieć, kto z kim się ożenił, czyje dziecko wypadło przez okno. Chciałem wykorzystać to chore zainteresowanie sławnymi ludźmi. Dlatego musiałem użyć znanych aktorów, bo to ich obserwuje publiczność.

Z drugiej strony ważny był dla mnie aspekt techniczny filmu. Uważam, że istnieją pewne sposoby zachowania, które są typowe dla wizyt w restauracjach, rozmów z kelnerami, chodzenia w drogich sukniach. Potrzebowałem aktorów, którzy byliby w stanie zagrać role oparte na tego rodzaju ruchach, sposobach mówienia.

Inną sprawą jest, że nie znam osobiście wielu aktorów. Praca przy tym filmie była okazją, aby ich lepiej poznać.



Wydaje mi się, że w przypadku tego filmu ważna była praca kostiumologa i charakteryzatora. Czy aktorzy, którzy przyzwyczajeni są do bycia obiektem zainteresowań, zachowywali się w sposób, jakiego pan od nich oczekiwał?

Mieliśmy mały budżet i wszyscy, łącznie z aktorami, pracowaliśmy za darmo. Jednak producentka filmu zrobiła coś, co wydawało mi się dość paradoksalne: poleciała ze mną do Włoch i wydała 6000 dolarów na kostiumy. Dla niektórych aktorów potrzebowaliśmy ubrań z najnowszych kolekcji. Pożyczyliśmy je na kilka dni ze sklepu, który je sprzedaje.

Pozwoliłem aktorom wybrać kreacje, w których czuli się komfortowo. Gdy aktor przymierza kostium, patrzę mu prosto w oczy. Zawsze tak robię. Gdy widzę w nich iskrę, wiem, że dokonał dobrego wyboru.

Wydaje się, że często zmienia pan obszar zainteresowań. Kolejne filmy dotyczyły bardzo odległych tematów. Każde kolejne dzieło jest dla pana okazją do poruszenia wielu kwestii.

Znudziłbym się, gdybym miał rozwiązywać dwa razy tę samą zagadkę. Lubię bawić się wciąż nowymi zabawkami.



Jaki budżet określiłby pan obecnie jako "mały"?

Obecnie w Rosji, w filmie, gdzie wszyscy dostają pensję, mały budżet to 1-2 miliony dolarów. My mieliśmy 100.000.



Jak było to możliwe? Dzięki temu, że wszyscy zgodzili się pracować za darmo?

To prawda, nie płaciliśmy honorariów. Ale też nie skończyło się na tym, że powiedzieliśmy dziękuję. Każda osoba biorąca udział w produkcji dostanie procentowy udział w zyskach. Dzięki temu, że zainwestowaliśmy tylko 100.000 dolarów, było to możliwe.



Spodziewał się pan, że wasze notowania w box-offisie będą tak dobre?

Nie są dobre, są zwyczajne. Zyski były dwa razy większe niż wkład. A dodatkowo chcemy sprzedać film telewizjom, wprowadzić go na ekrany kin na Ukrainie, w Polsce, może w Finlandii. Chcemy też wydać dvd. Wszyscy współpracownicy dostaną przyzwoitą zapłatę za udział w produkcji.



Czy uważa pan, że na Ukrainie film będzie odbierany inaczej niż w Moskwie?

Publiczność reagowała podobnie w Moskwie, Nowosybirsku, Kaliningradzie czy Władywostoku. Widzowie poza stolicą Rosji, na przykład w Warszawie, znajdują w filmie potwierdzenie, że moskwianie to durnie. To działa na korzyść filmu.



Ma pan poważne podejście do świata, które jest typowe raczej dla literatury niż filmu. Jakie jest źródło pana talentu?

Zamiast pisać scenariusze, wymyślam sceny, koncentruję się na pomysłach. Scenariusze pisze Aleksandr Rodionov, robi to w doskonały sposób. Ma w sobie ciekawość świata, która prowadzi go do miejsc, w których nie czuje się komfortowo. Dzięki temu jego twórczość jest poetycka, ale ma w sobie też coś z dokumentu społecznego.



Czy można pana zdaniem mówić o obiektywnej moralności?

Pojęcia moralności używa się, aby odwrócić uwagę od rzeczy obrzydliwych.



Czyli moralność jako taka nie istnieje?

Moralność jest czymś osobistym, nie powinno się na ten temat prowadzić dyskusji. Każdy powinien zdecydować na własny użytek, co jest dobre, a co złe. Decydowanie za innych zawsze wydawało mi się mało cywilizowane i obrzydliwe.

Obecnie mówi się w Rosji o konieczności powstania kina patriotycznego. Niektórzy uważają, że życie zgodne z wymaganiami dnia dzisiejszego i kłamanie jest patriotyczne, a nie pochwalnie tego stylu życia i mówienie prawdy jest niepatriotyczne. Uważam, że to absurdalne, nie interesują mnie takie gierki.

Czym jest dla pana patriotyzm?
Nie chcę wymawiać tego słowa ani o nim myśleć.

Już je pan wymówił.

Nie chcę rozmawiać na ten temat. Mogę rozmawiać o życiu, które towarzyszy mi i ludziom, z którymi pracuję. Większość z nich ma 23-29 lat. Czuję do nich sympatię. Mają w sobie dużo energii, są inteligentni, nieskorumpowani, inni. Tworzą drugą falę ludzi biznesu, przedsiębiorców, inną od swoich poprzedników. Nie są klientami restauracji z mojego filmu, są dziećmi tych ludzi, kierują się uczciwością. Podziwiam to pokolenie.



Nie mogę sobie wyobrazić, że w dzisiejszych czasach syn przychodzi do ojca i pyta go, co jest dobre, a co złe.

Wszystko się zmieniło?


A czy cokolwiek zmieniło się naprawdę od czasów starożytnego Egiptu, Chin, dawnej Rosji?
Oczywiście, że tak. Obecnie świat jest dużo bardziej humanitarny. To widać. Obecnie 80 procent ludności świata ma średnie wykształcenie, tortury są zakazane. Sytuacja społeczna jest zupełnie inna.

Jeśli chodzi o mojego syna, to słucham z nim muzyki, polecam mu książki do przeczytania, pozwalam mu obserwować siebie przy pracy. Czy potrzeba czegoś więcej? Słowa nie pomogą zrozumieć, co jest dobre, a co złe. Dzieci patrzą na nas, widzą, jak się zachowujemy. Tego nie da się przed nimi ukryć. Ważne jest dla mnie, żeby ci młodzi ludzie chcieli znaleźć interesującą pracę, żeby miało to dla nich znaczenie.



Wywiad przeprowadziła AGREST-KOROTKOVA. Cały wywiad znajdą Państwu tu: http://www.day.kiev.ua/en/article/culture/boris-khlebnikov-person-shaped-emotional-adventures


Wypowiedź reżysera na łamach Look At Me:

Film Borisa Khlebnikova (Koktebel, Dryfowanie) Zanim noc nas nie rozdzieli został nakręcony w oparciu o artykuł z magazynu Big City. Reżyser opowiedział nam o tej historii, kondycji kina rosyjskiego i swojej postawie wobec tzw. elity:


"Artykuł z Big City wydał mi się zabawny i odpowiedni dla mnie jako reżysera. Chciałem nakręcić film, który miałby w sobie coś z rewii czy wodewilu, moim celem nie była satyra ani kategoryczna ocena kondycji, w jakiej znajduje się świat. Zanim noc nas nie rozdzieli jest dla mnie opowieścią o społeczeństwie, bohaterowie mojego filmu to ludzie, którzy szybko się wzbogacili. Pracowali ciężko w latach 90., później poczuli się zmęczeni i zdezorientowani. Nie wiedzą, co zrobić z pieniędzmi, które zaczęły pełnić dla nich funkcję dekoracyjną. Kraj, w którym żyją, nie nauczył ich obycia, bogactwo ich nie uszlachetniło. Nie dostrzegają oni jednak tego problemu, są typowym pierwszym bogatym pokoleniem. Czasami czują przemożną ochotę, żeby uderzyć kogoś w twarz bez powodu.

Zrobiłem film o Moskwie. Finałowa bójka jest rodzajem hołdu dla wszystkich bohaterów, nie tylko tych siedzących wówczas przy stole. Podczas czytania artykułu w Big City zrozumiałem, że ci ludzie są znudzeni, sfrustrowani i zażenowani, doszedłem do wniosku, że agresja może być dla nich jedyną ucieczką z tego stanu.

Nie chciałbym zmieniać tych ludzi, wolę ich obserwować. Nie łączą mnie żadne więzi z tymi tandetnie ubranymi bohaterami, patrzę na nich tylko z pozycji reżysera. Nie chcę ich niczego uczyć.

Współczesne kino rosyjskie przypomina mi liderów opozycji. Dlaczego w każdych kolejnych wyborach zdobywają coraz mniej głosów? Ponieważ nie są w stanie wyrazić tego, o co walczą. Są przeciwni czemuś, ale nie potrafią o tym mówić. To samo dotyczy reżyserów. Wszystko wokół jest w nieustannym ruchu, a my stoimy w miejscu. Taka sytuacja nie jest wyjątkowa w dziejach kina, obecnie podobnie to wygląda we Włoszech czy Francji. Zwykle jednak niepokoje społeczne doprowadzają do ożywienia sztuki, tak było w przypadku neorealizmu, gdy do głosu doszedł fakt przegrania wojny.”


Źródło: Look At Me

REŻYSER - Boris KHLEBNIKOV

Urodził się w Moskwie z 1972 roku. Studiował przez dwa lata biologię, następnie dostał się (za drugim podejściem) do Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii im. S. A. Gierasimowa. Podczas studiów na tej sławnej uczelni filmowej nakręcił (razem z Aleksiejem Popogrebskim) dwudziestominutową etiudę Passing by (1994). Także razem nakręcili debiutancki film pełnometrażowy Koktebel w 2003 roku. Obraz dostał specjalną nagrodę debiutancką FIPRESCI na 25. festiwalu filmowym w Moskwie. Jego następnym filmem było Dryfowanie z 2006 roku.

Filmografia:

1994 – Passing By (film krótkometrażowy, współreżyser)

2001 – Cunning Frog (film krótkometrażowy)

2002 – Black Snow (serial telewizyjny, 15 odcinków)

2003 – Koktebel (współreżyser)

2006 – Dryfowanie



2012 – Zanim noc nas nie rozdzieli



Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©atelim.com 2016
rəhbərliyinə müraciət