przyroda jest nam zawsze obca, nieprzenikliwa, w gruncie rzeczy niezrozumiała. I w ten także sposób
określał Diithey różnicę między przyrodoznawstwem a humanistyką: że tam chodzi o poznanie, tu o
rozumienie. Tam wiedza jest oparta głównie na dyskursywnej myśli, tu — na bezpośrednim przeżywaniu.
F) Z różnicy tej wypływają dalsze między obu rodzajami nauk. Poznanie przyrodnicze ujmuje jedynie
zjawiska, za którymi kryje się rzeczywistość. Fakty przyrodnicze dane są jedynie od zewnątrz. Elementy
przyrody są tylko hipotetyczne. Atomy i mechanizmy, którymi przyrodoznawstwo operuje, są jedynie
symbolami; umysł posługuje się nimi, by ująć zjawiska. Inaczej natomiast w humanistyce. Jej poznanie
dotyczy samej rzeczywistości. Ujmuje ją bezpośrednio i od wewnątrz. W myśl tych rozważań
humanistyka swą wartością naukową nie tylko dorasta do przyrodoznawstwa, lecz je przerasta. Dotyczy
141
to, jak podkreślał Diithey, samych nauk humanistycznych rosnących przez tysiąclecia, nie zaś
gwałtownych syntez filozoficzno-humanistycznych — w rodzaju tych, które Comte i Spencer
robili za jednym zamachem i które, mimo swe pretensje, były tylko fantazjami naukowymi.
G) Ale każde ujęcie świata, zarówno przyrody, jak świata społecznego, zależne jest od
umysłu ujmującego. Zależne jest w szczególności od czasu, w jakim jest dokonywane. Nie ma
filozofii, jest naprawdę tylko historia filozofii. Poglądem tym Diithey przyznawał się do
historyzmu. Historyzmjego powstał nie bez wpływu Hegla, ale miał inne zupełnie cechy. Etapy
historii nie były dlań powiązane tak racjonalnie, jak dla Hegla. Co więcej, nie były etapami
prawdy, lecz raczej — nieprawdy, bo prawda nie zmienia się ani też w żadnym momencie nie
jest całkowicie osiągnięta. Historyzm Diitheya oddziałał silnie na umysły i w końcu XIX wieku
fala jego przeszła przez Niemcy, prawie jednocześnie z falą odnowionego Kaniowskiego
aprioryzmu.
H) Konsekwencją poglądu Diitheya na rzeczywistość ludzką był irracjonalizm. Dzieje nie
rozwijają się według ogólnych praw; konkretne życie jednostek i grup przelewa się przez nie.
Filozofia nie jest wiedzą powszechnie ważną, lecz poglądem na świat, zależnym od osobowości
tego, kto go wyznaje. „Ostatnim korzeniem poglądu na świat jest życie". Historia jest żywym
procesem; jej poznanie jest odtwarzaniem tego procesu w przeżyciu. Diithey uważał, że nauka
humanistyczna ma unikać schematów, a trzymać się życia:
jej właściwym zadaniem jest odszukiwanie typowych form życia. Toteż było naturalne, że jego
następcy na czoło swych rozważań wysunęli pojęcie życia i że filozofia stała się „filozofią
życia".
2. NAUKI IDIOGRAFICZNE. (Windelband i Rickert). Windelband prawie jednocześnie z
Diitheyem wyłożył inny pogląd na odrębność nauk humanistycznych: wedle niego leży ona nie
w ich przedmiocie, lecz w metodzie. Najistotniejsza różnica między naukami polega na tym, że
jedne ustalają prawa, drugie zaś fakty. Jedne mówią o tym, co wielokrotnie się powtarza i jest
zawsze takie samo; drugie — o tym, co występuje raz jeden. Tamte mają charakter ogólny, te
— indywidualny. Jedne są, jak je nazwał, nomotetyczne, drugie — idiograficzne. Jeden i ten
sam przedmiot może być naukowo opracowywany na oba sposoby: np. systematyka roślin
postępuje wobec przyrody organicznej nomotetycznie, a teoria descendencji — idiograficznie.
Ta różnica metodyczna jest istotna, z niej zaś wypływają dalsze. Nauka ustalająca prawa ogólne
jest bardziej abstrakcyjna, ustalająca zaś fakty indywidualne — bardziej konkretna; w tamtej
jest więcej konstrukcji, w tej zaś — rzeczywistości.
Otóż w przyrodoznawstwie chodzi głównie o prawa, a zjawiska jednostkowe interesują je
tylko jako zastosowanie praw. Natomiast większość nauk humanistycznych ma charakter
historyczny i stara się-ująć właśnie zjawiska jednostkowe, jednorazowe, dzieje określonego
człowieka czy narodu, rozwój określonego języka czy religii, sztuki czy nauki.
Rickert przejął ten podział nauk od Windelbanda, ale go połączył z podziałem Diitheya.
Sądził bowiem, że nauki różnią się wprawdzie najbardziej metodą, ale także i przedmiotem.
Dopiero dwa krzyżujące się ze sobą podziały — wedle metody i wedle przedmiotu — wskazują
dokładnie miejsce humanistyki wśród nauk.
A) Nauka może zająć postawę bądź generalizującą, bądź indywidualizującą. W pierwszym
wypadku traktuje swój przedmiot przyrodniczo, w drugim historycznie. Rzeczywistość staje się
przyrodą, gdy ją rozpatrujemy ze względu na to, co ogólne, a staje
142
się dziejami, gdy ją rozpatrujemy ze względu na to, co szczegółowe i jednostkowe. Jakże to
możljwe, że te same przedmioty w różnych naukach mogą przybierać różną postać? Gdyby
nauka była tylko kopiowaniem, to rzeczywistość miałaby w niej jedną tylko postać:
ale nauka kopiująca Byłaby niedorzeczna i bezcelowa i nauki takiej nie ma. Nauka prze-
kształca, upraszcza, wybiera z rzeczywistości; czyni to za pomocą pojęć naukowych, te zaś
bywają dwojakie: ogólne i jednostkowe. Przyrodnik i historyk dokonują obaj wyboru ze
zjawisk, ale każdy innego: jeden wyjmuje z rzeczywistości to, co ogólne, drugi — to, co
wartościowe.
B) Nauki dzielą się również na nauki o naturze i o kulturze. Tu podstawa podziału tkwi już
nie w metodzie, lecz w samych przedmiotach . Naturą nazywamy to, co powstało samo, a
kulturą — to, co zostało wytworzone przez człowieka.
Rickert wprowadził swój podział nauk — na nauki o naturze i o kulturze — w miejsce
tradycyjnego podziału na nauki o naturze i o duszy. To była jedna jego myśl, drugą zaś było: że
ten podział materialny łączyć należy z tamtym podziałem, formalnym, na nauki generalizujące
i indywidualizujące. Wywodził, że dwa te podziały nie są identyczne, lecz krzyżują się, a
krzyżując wydają cztery rodzaje nauk. Historia w zwykłym, wąskim rozumieniu jest nauką
indywidualizującą o kulturze. Najbardziej zaś rozwinięte nauki przyrodnicze, fizyka czy
chemia, są generalizującymi naukami o naturze. Ale istnieją także nauki indywidualizujące o
naturze, np. geologia, podobnie jak generalizujące o kulturze, np. socjologia.
3. NAUKI o DUCHU. (Troeltsch, Spranger i inni). Teorie Diitheya, Windelbanda, Rickerta
rozmaicie interpretowały zjawiska, ale zawsze trzymały się zjawisk; nie wychodziły poza nie w
sferę transcendentną. Powstały w dobie pozytywizmu i krytycyzmu i zostały im wierne.
Tymczasem od początku XX w. zaczęła dokonywać się, a od I wielkiej wojny dokonała się w
niemieckiej filozofii przemiana. Była odejściem zarówno od pozytywizmu, jak i od
krytycyzmu. Odeszli od nich nie tylko fenomenologowie, ale także niektórzy uczniowie
Diitheya, a w późniejszych latach odszedł nawet sam Rickert.
Tłem wcześniejszych rozważań na temat nauk humanistycznych było przeciwstawienie
zjawisk psychicznych i fizycznych. Uchodziło za pewnik, że innych przedmiotów dla nauki nie
ma, są tylko albo fizyczne, albo psychiczne. Teraz pewnik ten został właśnie zakwestio-
nowany: powstała myśl, iż alternatywa „ciało albo dusza" jest niezupełna. Brakuje w niej
mianowicie ducha. Bo duch jest czymś różnym nie tylko od ciała, ale i od duszy. Jest
niematerialny, ale jest obiektywny, niepsychiczny i nieindywidualny. Prawdy naukowe, normy
prawne czy dogmaty religijne — to wszystko należy do świata ducha. Gdyby były zjawiskami
psychicznymi, to występowałyby tylko w świadomości jednostki, w jej doświadczeniu
wewnętrznym. Tymczasem są wspólne dla wielu jednostek i nie są bardziej przedmiotem
doświadczenia wewnętrznego niż zewnętrznego. Trwają, choć zginęły jednostki, które je
wytworzyły. Oczywiście, wiemy o duchu tylko z przeżyć psychicznych, ale podobnie jak
rzeczy materialne istnieją poza przeżyciami, poza wyobrażeniami, jakie o nich mają świadome
jednostki, tak samo i przedmioty duchowe.
Otóż świat duchowy jest przedmiotem nauk humanistycznych. Zjawiskami psychicznymi
zajmuje się psychologia, a humanistyka zajmuje się czym innym: językiem czy religią, czy
ustrojami społecznymi, które nie są składnikami subiektywnej psychiki, lecz obiektywnego
ducha.
Takie rozumienie nauk humanistycznych — związanie ich ze światem ducha —wy-
143
płynęło na raz z wielu stron: wypowiadali się za nim nie tylko fenomenologowie, ale także
Spranger, Rickert oraz specjaliści z różnych działów humanistyki. Duch, który uważany był
dotąd za coś będącego poniżej lub powyżej nauki, został zaliczony do jej przedmiotów.
Zwolennicy tej koncepcji usiłowali ją przedstawić jako na wskroś naukową, jako wynik analizy
naukowej — trudno jednak nie zauważyć, że stał za nią duch Hegla i metafizyki.
A) Diithey twierdził, że poznanie jednostek polega na ich ..rozumieniu"; nowe stanowisko
przyjęło tę tezę, ale interpretowało ją swoiście: rozumiemy nie duszę, lecz tylko ducha. Bo
rozumieć możemy to jedynie, co obiektywne, ogólne, trwałe. A przeżycia jednostek ludzkich są
właśnie subiektywne, indywidualne, zmienne. Więc jeśli rozumiemy je, to tylko pośrednio,
cząstkowo, w przybliżeniu, asymptotycznie, zawsze pozostaje w nich jakaś nieuchwytna „reszta
psychiczna"; rozumiemy z nich tylko tyle, ile jest w nich ducha. Pogląd taki był odwróceniem
dotychczasowego: nie przez dusze prowadzi droga do poznania ducha, lecz odwrotnie, przez
ducha do poznania dusz.
B) Rozumiemy rzeczy przez to, że je ujmujemy w aprioryczne formy, kategorie, idee. Są
one formami ducha i dlatego pozwalają ducha rozumieć. Rozumiemy rzeczy, gdy rozpoznajemy
w nich taką czy inną formę, ideę. Rozumieć piękno jakiejś rzeczy znaczy rozpoznać w niej ideę
piękna: kto łączy piękno z inną ideą, np. użyteczności, ten go nie rozumie. Spranger odróżnił
sześć naczelnych „postaw życiowych": poznawczą, estetyczną, gospodarczą, społeczną,
polityczną, religijną — odpowiednio do sześciu apriorycznych idej: prawdy, piękna, pożytku,
miłości, wolności i świętości.
C) Jakże nauki humanistyczne, będące wszak naukami empirycznymi, mogą traktować o
przedmiotach duchowych, które nie są empiryczne? Mogą pośrednio: przez to, że przedmioty
duchowe, choć same nieempiryczne, stanowią istotę empirycznych. Humanistyka tedy —jak na
to kładli nacisk zwłaszcza fenomenologowie — bada istotę rzeczy. Albo inaczej mówiąc,
idealne typy rzeczy. Pogląd ten —że zadaniem nauk humanistycznych jest ustalanie typów
idealnych — zaczęli głosić teraz nie tylko filozofowie, ale i uczeni-specjaliści. Nie wszyscy
zresztą rozumieli „idealne typy" (i „istotę rzeczy") w duchu Platona. Niektórzy rozumieli je
subiektywnie, konwencjonalistycznie, widzieli w nich konstrukcję umysłu. Jednakże nie ten
pogląd, lecz właśnie obiektywistyczny,. platoński miał w początkach XX w. w Niemczech
przewagę i wyrażał główne tendencje epoki.
D) W pewnym związku z tym było wypłynięcie w teorii nauk humanistycznych — w
psychologii, socjologii, filozofii — pojęć „całości" i „postaci". Dawały one wyraz myśli, że
zjawiska kultury są czymś więcej niż sumą przygodnych składników, że mają swą jedność,
swój trwały sens. A właśnie czynnik duchowy jest tym, co ten sens, tę jedność nadaje
wytworom społecznym, religii i moralności, państwu i sztuce.
L) Istotną rzeczą w tym nowym stanowisku było: uznanie obiektywnych wartości.
Twierdzono nie tylko, że wartościowanie jest potrzebne w humanistyce (to twierdził już
Diithey), ale także, że ma obiektywną podstawę. Wprawdzie były odchylenia od tego poglądu
(np. wybitny socjolog M. Weber był zdania, że wszelkie wartościowanie jest subiektywne i
przeto nauka powinna właśnie powstrzymywać się od wartościowania), niemniej jednak był to
pogląd typowy i najbardziej rozpowszechniony.
Spranger stwierdzał w r. 1923, ie trzy szkoły filozoficzne, które wówczas w Niemczech
odgrywały największą rolę, mianowicie fenomenologia, szkoła badeńska i szkoła Diitheya,
choć wyszły z różnych tradycji i założeń, spotkały się ostatecznie przy obronie dwu tez
144
H. RICKERT
F. BRENTANO
F. NIETZSCHE
A. MAHRBURG
W. JAMES
CH. S. PEIRCE
H. BERGSON
E. LE ROY
najważniejszych: ponadczasowości niektórych pierwiastków historii i obiektywnego charakteru
wartości. Tez tych broniono nawet na gruncie kantyzmu, nawet na gruncie samego historyzmu
(Troeltsch). A wszystkie te szkoły walczyły z pozytywizmem, psychologizmem, relatywizmem
w pojmowaniu wartości, a więc z doktrynami, które zdawały się największą zdobyczą nauki
XIX wieku.
F} Nowe stanowisko wpłynęło też, na rozumienie podstawowego pojęcia humanistyki:
pojęcia kultury. Doprowadziło do poglądu, że kultura oprócz składników materialnych i
psychicznych zawiera również duchowe, l właśnie te są najważniejsze. Bo dla państwa, nauki
czy sztuki i w ogóle dla wszystkich postaci kultury nie są istotne ani ich materialne formy, ani
też przeżycia doznawane w związku z nimi przez poszczególne jednostki. Kultury nie można
rozumieć czysto psychologicznie, tak samo jak i czysto materialnie. Walka z psychologizmem,
wszczęta w logice przez Husserla, była też prowadzona w etyce przez Schelera, w naukach
gospodarczych przez Sombarta, w historii społecznej przez Webera i Troeltscha, w historii
sztuki przez Worringera.
Takie rozumienie kultury pociągnęło za sobą liczne konsekwencje. Więc najpierw:
podczas gdy gdzie indziej za wyraz naukowości uchodziło tłumaczenie jej rozwoju czynnikami
materialnymi, to tu — właśnie niematerialnymi. Przyjęła się myśl, że rozwój kultury jest
autonomiczny: rozwój np. jakiegoś dogmatu zależy więcej od innych dogmatów niż od
warunków materialnych czy nastrojów psychicznych epoki. Tak samo każde odkrycie zależy
przede wszystkim od poprzedzających odkryć, każdy ustrój społeczny od poprzedzających
ustrojów, każdy styl od poprzedzających stylów. Tylko takie imma-nentne tłumaczenie
dogmatów przez dogmaty, ustrojów przez ustroje, stylów przez style może kulturę naprawdę
wyjaśnić,
Dalej: postacie kultury w jakiejś epoce, choć zewnętrznie różne, są w osnowie swej
identyczne, bo wspólny jest ich duch; scholastyka ma hierarchiczną osnowę identyczną z
feudalizmem i z gotykiem, kartezjanizm osnowę identyczną z absolutyzmem, kalwinizm z
kapitalizmem, deizm z liberalizmem politycznym i wolnym handlem. Jeszcze dalej:
przekonanie, że duch jest w kulturze rzeczą najistotniejszą, odwodziło naukę o kulturze od
badań czysto faktycznych; fakty nie są ważne, bo są tylko zewnętrznym wyrazem rze-
czywistości. Zmniejszyło też rolę jednostki w tworzeniu kultury: górę wzięło uniwersa-
listyczne rozumienie kultury, jak u Hegla.
G} Nowe stanowisko wpłynęło również na pojmowanie historii. Niedawno jeszcze Diithey i
Rickert rozumieli ją jako badanie dziejów w ich jednorazowości, niepowtarzalności: teraz ich
następcy kładli nacisk na to, że są w dziejach elementy trwałe i że tylko one są istotne.
Niedawno zadanie historii widziano w wykrywaniu genezy zjawisk, teraz zaś — ich istoty.
Niedawno historyzm sprowadzał systematykę do historii i humanistę utożsamiał z historykiem,
teraz podkreślano, że historyk zależny jest od systematyka, bo musi się posługiwać pojęciami
formowanymi przez niego. Niedawno ideałem tłumaczenia w historii było tłumaczenie
psychologiczne: mówiono, że aby rozumieć historię;
trzeba rozumieć ludzi, którzy ją stworzyli: teraz nastąpiło odwrócenie poglądu; nie przez
rozumienie ludzi rozumie się wydarzenia historyczne, lecz przez zrożUitiienie wydarzeń osiąga
się zrozumienie ludzi,
ZESTAWIENIE. Zapoczątkowane po 1880 r. przez Diitheya i Windelbanda rozważania nad
naukami humanistycznymi odegrały w ciągu pół wieku doniosłą rolę w filozofii
10—Historia filozofii t. III ł 45
niemieckiej. Przeszły przy tym przez dwie fazy. Pierwsza obejmowała koniec XIX wieku, druga przypadła
już na wiek następny (została tu jednak od razu omówiona, by pokazać łączność, a zarazem kontrast
dwóch wieków). Pierwsza była wyrazem zaczynającej się opozycji przeciw pozytywizmowi XlXwieku;
druga zaś dalszego odejścia od pozytywi
zmu.
W pierwszej fazie badania były prowadzone w duchu krytycyzmu i empiryzmu; miały wówczas
charakter metodologiczny, interesowały się zwłaszcza odrębnością metod humanistyki. Z nich wyszła idea
nauk idiograficznych, psychologii opisowej, struktury psychicznej, hasła historyzmu i filozofii życia.
W drugiej zaś fazie przeszły do haseł antyhistoryzmu, antypsychologizmu, idealizmu;
skupiły się teraz na ideach ducha, powszechnych kategorii i obiektywnych wartości. Podobnie jak i ogólna
filozofia, około 1900 roku przeszły od epistemologicznego traktowania zagadnień do ontologicznego. Od
analizy przeszły do spekulacji, od metodologii do metafizyki. Jeśli tamtą fazę przenikał duch Kanta, to tę
Hegla. Ta druga faza, zapoczątkowana nieco wcześniej, rozwinęła się specjalnie po I wielkiej wojnie, w
okresie kryzysu, jaki przeżywały Niemcy. Atmosfera była tam tego rodzaju, że do metafizyki przeszli
nawet następcy Kanta i Diitheya. „Niepodobna oderwać nauki od poglądu na świat" — pisał. Spranger.
Przeszli nie tylko do metafizycznego, ale—zwłaszcza Troeltsch i Spranger— także do religijnego
rozumienia filozofii; zaczęli twierdzić, że nie w nauce, nawet nie w metafizyce, lecz jedynie w religii
można uchwycić sens świata jako całości. Religijność, do której się odwoływali, była — w swej
abstrakcyjności i subiektywności — swoiście protestancka, niekiedy nawet wyraźnie przeciwstawiana
katolickiej.
Ta druga faza dociekań nad podstawami humanistyki, historii i kultury daleko odbiegła od pierwszej,
od jej empirycznych, naukowych, metodologicznych zagadnień. Wszedłszy na tereny religijne i
metafizyczne, skończyła na niewyraźnych pojęciach i mglistych teoriach ; zerwała nie tylko z tym, co
było złe, ale i z tym, co było dobre w filozofii XIX wieku.
Nie była zresztą jednolita i przyjmowała w Niemczech dwie różne postacie: racjona-listyczną i
irracjonalistyczną. Racjonalistyczną miał ten neoidealizm, reprezentowany przez Troeltscha, Sprangera,
Rickerta i innych, który został przedstawiony powyżej. Irracjonalistyczną zaś miał prąd znany pod nazwą
„filozofii życia", który wywodził się od Diitheya, a także od Nietzschego, a wzmocniony jeszcze został
pod wpływem pragmatyzmu i bergsonizmu. Ten w szerokich kołach cieszył się popularnością, podczas
gdy wśród uczonych przeważał tamten prąd, racjonalistyczny.
Cały wszakże ten ruch, ze swymi intensywnymi studiami nad podstawami humanistyki, nie trwał
długo: po 1930 roku, po przejęciu władzy przez narodowy socjalizm, urwał się, podobnie jak urwał się
rozwój całej niemieckiej filozofii.
Był ruchem swoiście niemieckim. W krajach anglosaskich, romańskich, słowiańskich orientacja
filozoficzna w końcu XIX i początku XX wieku była w dalszym ciągu wedle nauk matematyczno-
przyrodniczych, nie zaś humanistycznych. Nauki humanistyczne nie były tam przedmiotem tak
szczegółowych badań filozoficznych, ale też nie przeszły takiego kryzysu jak w Niemczech i nie splątały
swych zagadnień z zagadnieniami metafizyki.
146
IDEALIZM ANGLOSASKI
W końcu XIX wieku, w dobie minimalizmu, przez Anglię, klasyczny kraj minimalizmu, przeszła
niespodzianie wysoka fala idealizmu metafizycznego. Z wszystkich opozycyjnych ruchów, jakie się
wówczas poczęty, ten byt najbardziej niespodziewany i najdalszy od poglądów panujących. Byt
skierowany przeciw zasadniczej właściwości tych poglądów: przeciw ich naturalizmowi. Zainaugurowały
go około 1865 r. pisma Slirlinga i Greena. Był najpierw zależny od idealizmu niemieckiego, zwłaszcza
Heglowskiego, był—jak to nazwano--„angloheglizmem". ale niebawem wytworzył własne postacie.
Najwybitniejszymi jego przedstawicielami pod koniec stulecia stali się w Anglii Bradley i Ward. W
Ameryce fala idealizmu była słabsza, ale od czasów Emersona nieprzerwana: czołowym jej filozofem na
przełomie XIX i XX w. byt tam Royce.
GŁÓWNI PRZEDSTAWICIELE, l. Raiph Waldo EMERSON (1803- 1882) był jednym z nielicznych
filozofów Ameryki mających w XIX w. sławę światową. Pochodził zrodźmy duchownych sekty
unitariańskiej, tej najświatlejszej z sekt protestar kich, proklamującej swobodę myśli religijnej. Sam też
był przez jakiś czas duchownym. Potem usunął się w wiejskie zacisze koło Bostonu i oddał pracy
pisarskiej. Był ideowo związany z bostoń-skim filozoficzno-społecznym Klubem Transcendentalistów,
założonym w 1836 r. Jego wystąpienia publiczne były rzadkie, ale doniosłe. W pamiętnej mowie z 1837
r. O amery-kuńskim typie uczonego (The Anicrican Scholiir) otworzył oczy Amerykanów na odrębność
ich kultury, ogłosił, jak powiedziano, jej „deklarację niepodległości". W następnym zaś roku jego
przemówienie na Uniwersytecie Hanarda było znów jakby „deklaracją niepodległości" jednostki w
stosunku do Boga: twierdził, że każdy może i powinien tworzyć swą religię. Najdojrzalszą jego pracą
były Essays, 1841 - 1871. Mickiewicz korespondował z nim i jeden z pierwszych ocenił jego znaczenie:
nazwał go „filozofem, co najlepiej ujawnia potrzeby naszego wieku".-- Inni wybitniejsi idealiści
anglosascy byli przynajmniej o pokolenie młodsi od Emersona, należeli już do ostatnich 30 lat stulecia.
Chronologicznie pierwszy z nich był Green.
2. Thomas Hill GREEN (1836- 1882), profesor oksfordzki od 1878, najwięcej przyczynił się do tego, że
idealizm stał się na pewien czas akademicką filozofią Anglików. Podnietę znalazł u Carlyle'a, a wzory
czerpał od Niemców, zarówno od Kanta, jak od Hegla. Akcji swej nadał charakter polemiczny, nie tyle
rozwijał idealizm, ile krytykował empi-ryzm i naturalizm: mierzył we współczesnych, w Darwina,
Spencera, Buckle'a, ale uderzył głębiej, bo w początkodawcę empiryzmu: w Hume'a. Jedyną jego pracą
wydaną za życia była praca krytyczna fnirodiii.tion to Hume, 1874. Po śmierci Greena ukazała się jeszcze
jego druga książka: Prolegomena to Ethicx. 1883. Żył krótko, pisał niewiele, ale zdążył wiele zdziałać
piórem, a zwłaszcza słowem. Od niego zaczyna się idealizm oksfordzki. Wcześniejszym od niego
zwolennikiem idealizmu w Anglii był tylko j. H. Stirling, prywatny uczony szkocki, który w 1865 r.
wydał równie wielkie (1200 stronic liczące). jak mętne dzieło o Tajemnicy Heglu (The Secret of Hegel),
zapoczątkowujące angielski kult Hegla. Z początku idealizm angielski był po prostu heglizmem. Szerzył
się nie tylko w Oksfordzie, ale i w Szkocji. Służyły mu całe rodziny: dwaj bracia Caird, Edward i John,
profesorowie w Glasgow, dwaj bracia Seth, Andrew i James, profesorowie w Edynburgu.
10- 147
Ale oryginalne zabarwienie nadali niebawem idealizmowi angielskiemu Bradley, Ward, McTaggart.
|