Ana səhifə

Materiały I Studia z Dziejów Stosunków Polsko- ukraińskich


Yüklə 2.21 Mb.
səhifə8/28
tarix24.06.2016
ölçüsü2.21 Mb.
1   ...   4   5   6   7   8   9   10   11   ...   28

  • Łapanów -13 osób;

  • Niegowić -6 osób;

  • Olsza - (dwie rodziny) -6 osób;

  • Rząska -1 osoba;

  • Raciechowice -22 osób;

  • Swoszowice -12 osób;

  • Skawina - wieś -21 osób;

  • Skawina - miasto -8 osób;

  • Stryszów -3 osoby;

  • Uście Solne -5 osób;

  • Węgrzce W. -1 osoba;

  • Zabierzów k./ Kr. -29 osób;

    Ponadto do powiatu miechowskiego skierowano 100 osób, z tego 46 z transportu przemyskiego. Autorzy omawianego sprawozdania podkreślali że PolKO Kraków-powiat miał duże trudności w ulokowaniu Wołyniaków w Krakowie, żywieniu ich i rozmieszczeniu w powiecie, jednak dzięki dużej ofiarności w pracy Juliana Konopki, przedstawiciela RGO, członków sekcji charytatywnej i pomocy więźniom w osobach pani Zazulowej, Markiewiczowej, Starowiejskiej, Seweringowej i Chrzanowskiej i wielu innych pań oraz dużej ofiarności społeczeństwa krakowskiego, które nie szczędziło pracy i ofiar w naturze i w gotówce na rzecz biednych uchodźców z Wołynia, udało się wszystkich potrzebujących objąć pomocą.

    Julian Konopka odpowiedzialny w krakowskim RGO za sprawy uchodźców, sporządził 25 sierpnia pierwszy raport zbiorczy w sprawie rozmieszczenia pierwszych przybyłych do Krakowa transportów139:


    Przybyło: Rozmieszczono:

    transport lwowski 325 osób w pow. krakowskim umieszczono 202 osób

    ‘’ rzeszowski ‘’ miechowskim ‘’ 103 ‘’

    wprost na Wąską 68 ‘’ w Krakowie umieszczono 14 ‘’

    transport przemyski 53 ‘’ w policji ‘’ 10 ‘’

    ‘’ do Rzeszy 9 ‘’ w szpitalu pozostało 4 ‘’

    przygodni 5 ‘’ wywieziono do Rzeszy 124 ‘’

    razem 460 osób razem 460 ‘’


    W sprawozdaniu tym podkreślano nadzwyczaj ofiarną pracę na rzecz uchodźców ze strony Przewodniczącego PolKO Kraków-Powiat Czesława Nowickiego oraz Ogrodzińskiego i Zachemskiego, jak również poświęcenie pana Łabędzkiego i pań z sekcji opieki nad wysiedlonymi: Starowieyskiej, Chrzanowskiej, Szwellingowej i Markiewiczowej, które dniem i nocą niosły uchodźcom prawdziwą i wydatną pomoc.
    Czasami zdarzały się sprawy wymagające natychmiastowej interwencji. Tak było w wypadku masowych transportów z Równego do Rzeszy, o których w trybie pilnym telegrafowała do Krakowa hr. Łosiowa ze Lwowa. Pierwszy liczący 1000 osób, który przejechał przez Lwów, składał się przeważnie kobiet i dzieci w bardzo złym stanie- bez należytej odzieży- tak naprawdę niezdolnych do pracy w Niemczech. Informowała o tym lwowska RGO, dodając, że następne transporty są w drodze, a w Równem oczekuje 38.000 osób140.

    Pewną wiedzę na temat tych transportów uzyskamy z pisma Delegata RGO we Lwowie Leopolda Tesznara do Prezesa Adama Ronikiera z 29 lipca 1943 roku141. Donosi on, że ewakuacja miast wołyńskich dokonuje się właśnie przez Równe - Lwów, przy czym transporty kierowane są na Przemyśl, gdzie miejscowy “Durchgangslager” zabiera zdolnych do pracy do Niemiec. Transporty takie przechodzą przez Lwów co dnia w ilości 1.000-2.000 osób. Ludzie otrzymują posiłek z PolKO Lwów-miasto na dworcu. Podkreśla przy tym: „Jakie straty poniosła ludność polska na Wołyniu trudno o tym mówić nawet w przybliżeniu. W każdym razie dziesiątki tysięcy zostały zamordowane”... Autor zwraca uwagę, że wypadki te mogą powtórzyć się w Dystrykcie Galicja, bo wiele wsi w woj. lwowskim już jest atakowanych przez bojówki ukraińskie, mnożą się też pogróżki pod adresem Polaków.142

    Pogarszającego się pod względem bezpieczeństwa położenia ludności polskiej w Galicji dotyczy też pismo Delegata RGO Dystryktu Galicja do RGO w Krakowie143. Autor rozważa w nim możliwości interwencji u władz niemieckich, które jednak, poza kilkoma pozorowanymi ruchami, nie kwapią się do pomocy atakowanym Polakom.
    Od września 1943 roku nadchodziły do centrali RGO informacje, już nie o pojedynczych, ale masowych mordach na Polakach w Okręgu Galicyjskim przesłane z RGO we Lwowie144. Do wydarzeń tych doszło w powiatach trembowelskim i sokalskim. Jak podają autorzy: „Ludność polska na wsi i w miastach żyje w ciągłym niepokoju. Hasło “Smert Lachom” słyszy się na szosach i w pociągach. W niektórych miejscowościach grozi się ludności polskiej, że jeżeli nie opuści w najszybszym terminie miejsca zamieszkania, czeka ją zagłada. Tej treści ulotki, z żądaniem opuszczenia przez Polaków miasta w terminie 3 dni, rozrzucano ostatnio w Sokalu.”

    Nawet w samym Lwowie ludność polska czuła się zagrożona, bo nocami nieznani sprawcy oznaczali krzyżami mieszkania Polaków przeznaczonych do zabicia145. W drugiej połowie października informacje o pogarszającym się położeniu ludności polskiej u progu nadchodzącej zimy płyną z coraz nowych powiatów146. Autorzy podkreślają, że sytuacja w Galicji staje się z dnia na dzień cięższa, a wypadki toczą się analogicznie do wołyńskich. Liczni policjanci ukraińscy z bronią w ręku zbiegli, ale nawet ci którzy pozostali współdziałają z bandami. Najniebezpieczniej jest na Brzeżańszczyźnie (Podhajce, Rohatyn) oraz w podgórskich okolicach Stanisławowa i Stryja. W wyniku mordów narasta panika wśród ludności polskiej, która decydowała się opuścić gospodarkę i uciekać na zachód. Nie brak wśród korespondencji dramatycznych wezwań o pomoc, np. od mieszkańców Topolnicy (Samborszczyzna)147. Dane te potwierdza w całej rozciągłości dokument sporządzony w RGO w Krakowie w oparciu o dane przekazane przez RGO we Lwowie, dotyczące ukraińskiej akcji terrorystycznej skierowanej przeciw ludności polskiej z 22 października 1943148. Tymczasem pojawiły się także pogróżki wobec Polaków zamieszkałych po drugiej stronie Bugu. W piśmie z PolKO w Biłgoraju skierowanym do RGO w Krakowie 29 października 1943 znajdziemy odezwę, którą przesłał sołtys wsi Lipiny (gm. Potok Górny)149.

    Oczywiście efektem tego była kolejna fala ucieczek.

    Niezależnie od pogorszenia się sytuacji w Małopolsce Wschodniej, trwało organizowanie pomocy RGO i PolKO dla Wołyniaków.

    Wiedzę na temat problemów, przed którymi stanęła lwowska RGO, uzyskamy ze sprawozdania z Akcji Wołyńskiej sporządzonego przez dr Urszulę Szumską pracującą w PolKO Lwów (kierowniczkę referatu ds. Akcji Wołyńskiej – będącą równocześnie członkiem polskiego podziemia) dla władz zwierzchnich150. Sprawozdanie powstało w końcu 1943 roku. Dowiadujemy się z niego, że uchodźcy z Wołynia zaczęli napływać do Małopolski Wschodniej już w lutym. Masowy charakter zjawisko przybrało od lipca. Wtedy też zaczęły przybywać do Lwowa masowe transporty. Pierwszy z nich 9 lipca 1943 w liczbie 364 ludzi, w tym 94 mężczyzn, 102 kobiet i 168 dzieci, które stanowiły 46% liczby ogólnej. Drugi 11 lipca 1943 r. w liczbie 53 osób, w tym 13 mężczyzn, 20 kobiet, 20 dzieci tj. 30% liczby ogólnej.17 lipca przybywa trzeci z kolei transport w liczbie 787 osób, 2 tym 288 mężczyzn, 241 kobiet i 268 dzieci, tj. 32% liczby ogólnej. Do 22 lipca te trzy transporty, tj. 1204 w sumie osoby, zostały rozlokowane bądź to we Lwowie, bądź to przerzucono je masowymi transportami na zachód. Równocześnie trwał dalszy napływ wygnańców i w pewnym momencie brakło już schronisk i część z nich skierowano do prywatnych mieszkań. Udzielano im jednak z zapomóg w naturze i gotówce.

    Od 1 sierpnia napływ wzrósł bardzo. W ciągu jednego tygodnia od 1 sierpnia do 8-ego przybyło do Lwowa 222 osoby, w tym 75 dzieci, tj. jedna trzecia ogółu napływających. Od 22 lipca przechodziły przez Lwów mniejsze lub większe transporty pod konwojem, a kierowane przez Arbeitsamt na roboty do Niemiec. Celem niesienia doraźnej pomocy sanitarnej i żywnościowej został uruchomiony na dworcu głównym punkt, w którym stale dzień i noc pełniono dyżury. Dzięki temu znacznej części każdego transportu niesiono pomoc żywnościową i lekarską. Wedle ewidencji PolKO Lwów takich transportów pod konwojem (do których mieli dostęp), w czasie od 22 lipca do 1 września było 24.

    22 lipca – 1200 osób

    24 lipca – 800 ‘’

    28 lipca – 1600 ‘’

    31 lipca – 1270 ‘’

    2 sierpnia - 1500 ‘’

    4 sierpnia - 1600 ‘’

    5 sierpnia - 1922 ‘’

    7 sierpnia - 1418 ‘’

    11 sierpnia - 109 ‘’

    12 sierpnia - 800 ‘’

    12 sierpnia - 52 ‘’

    13 sierpnia - 861 ‘’

    14 sierpnia - 1624 ‘’

    15 sierpnia - 59 ‘’

    19 sierpnia - 600 ‘’

    20 sierpnia - 80 ‘’

    28 sierpnia - 72 ‘’

    1 września - 114 ‘’

    Razem - 15.681``
    Tak więc z Wołynia wywieziono w tym czasie do Niemiec około 16 tysięcy ludzi. Prócz tego przeszło kilka transportów, liczących w sumie około 10 tysięcy ludzi, do których PolKO nie miało dostępu. Przechodziły również tzw. prywatne transporty, tj. niekonwojowane, liczące w sumie około 4.500 ludzi. Transporty te kierowały się do różnych miejscowości GG. Nadto przechodziły przez Durchgangslager Lwów mniejsze lub większe grupy z Wołynia, też kierowane na pracę do Niemiec, z tą różnicą, że we Lwowie stawały przed Komisją Lekarską, która niezdolnych do pracy lub obciążonych zbyt wielką rodziną zostawiała na miejscu. Za zgodą władz niemieckich PolKO miał swój ośrodek na terenie obozu, który pomagał wysiedleńcom151.

    Niezależnie od tego, w czasie od 23 sierpnia do 1 września napłynęło do Lwowa 520 osób, w tym 133 mężczyzn, 227 kobiet i 160 dzieci, tj. 30 % liczby ogólnej. Przeciętnie napływ wynosił 45 osób dziennie, korzystających ze schronisk PolKO. Dodatkowo od 9 lipca do 1 września napłynęło do Lwowa około 2700 osób korzystających z różnego rodzaju świadczeń, ale bez pieniędzy i żywności. W ten sposób przez sam Lwów w czasie od 9 lipca do 1 września przepłynęło około 25 tysięcy ludzi.

    Pierwsza doraźna pomoc obejmowała: zorganizowanie schronisk, wyżywienia i pomocy lekarskiej. Tymczasowego schronienia udzieliły szkoły, ale miało to charakter przejściowy. Następnie zorganizowano 4 schroniska i przygotowano kwatery prywatne. W schroniskach zostały zorganizowane kuchnie, które trzy razy dziennie dostarczają gorących posiłków. Punkt na dworcu dostarczał przejeżdżającym przez Lwów słodzoną czarną kawę, zupę i chleb – dla dzieci cukier, marmoladę, czasem mleko. Nadto dożywiano chorych w szpitalach, zanosząc suchy prowiant. Osobny problem stanowiła akcja żywienia Wołyniaków, którzy na stałe pozostali we Lwowie. Ci z chwilą odejścia na prywatne mieszkania i do pracy, otrzymywali rodzaj „wyprawy” w postaci chleba, kasz, grochu, mąki i ziemniaków. Pomoc ta trwała do momentu uzyskania przez nich kart żywnościowych, a więc przeciętnie do 15-tu dni po wyjściu ze schroniska. Prócz tego znaczna grupa żywiona była przez kuchnie parafialne, dzieci - przez kuchnie w szkołach i przedszkolach. Ogromne problemy stanowiła odzież- brakowało jej cały czas. Sprawą palącą było zorganizowanie natychmiastowej opieki lekarskiej. Część ciężko rannych i obłożnie chorych wprost z dworca karetkami pogotowia ratunkowego PolKO kierowało do odpowiednich szpitali. We wszystkich schroniskach od pierwszego niemal momentu była stała pomoc lekarska w każdym schronisku codziennie był lekarz. Pielęgniarki stale pełniły dyżury.

    Jednym z najpoważniejszych problemów było przemieszczanie się uciekinierów z Wołynia. Na podstawie porozumienia z władzami niemieckimi, PolKO uzyskał prawo wydawania specjalnego typu zaświadczeń dla uchodźców z Wołynia, które potwierdzone przez policję dawało prawo meldowania się we Lwowie, ewentualnie na terenie Galicji. Dla tych którzy wyjeżdżali na teren GG poza granicę Galicji, były wydawane pozwolenia na wyjazd152. Tych, którzy chcieli wyjechać, kierowano do Małopolski Zachodniej. Ostatni większy transport odszedł 21 lipca, w sumie 600 ludzi. Wysyłka odbywała się w porozumieniu z odpowiednimi Delegaturami PolKO wzdłuż trasy podróży. Ponieważ jednak z tymi masowymi transportami były problemy153, wysyłano je tylko niewielkimi grupami i raczej nie na teren Krakowskiego. I tu zdarzały się jednak trudności, bo niektóre rejony były zakazane dla osiedlania Polaków154.

    W świetle omawianego wrześniowego sprawozdania, z liczby 25.000 uchodźców około 20.000 osób wyjechało bądź to bezpośrednio do Niemiec, bądź też zostało zabranych do Niemiec po krótkim pobycie w miejscowościach Generalnego Gubernatorstwa.

    We Lwowie osiedliło się do tego czasu (wrzesień 1943) na stałe 1.900 osób. W Galicji liczba Wołyniaków sięgała wówczas kilku tysięcy, osoby te jednak najczęściej nie trafiały do ewidencji RGO. Trudności mieszkaniowe starano się rozwiązywać w ten sposób, że pośredniczono w wynajdywaniu mieszkań, albo firmom, zatrudniającym Wołyniaków stawiano to jako warunek, od którego zależało uzyskanie robotnika. W związku z tym na PolKO spadał ciężar zaopatrzenia tych ludzi w łóżka, sienniki, słomę, naczynia kuchenne, opał na zimę i tym podobne – w niektórych wypadkach przeprowadzano nawet remonty.

    Zagadnieniem palącym była też sprawa dzieci. Dzieci w wieku przedszkolnym skierowano do lwowskich przedszkoli. Wiele dzieci w wieku do 7 lat (27%) chorowało. Dzieci starsze skierowano do szkół. Jednak częstokroć kompletny brak odzieży zimowej i obuwia (liczono jedynie na pomoc ze strony społeczeństwa polskiego) uniemożliwiał im wychodzenie z domu.

    Dosyć duży procent sierot skierowano na wychowanie do rodzin zastępczych. Tym, którzy zupełnie pozostali bez środków do życia, prócz wsparcia w naturze, udzielano zapomóg pieniężnych. Obejmowały one zakup biletów kolejowych, opłaty transportu bagażu, przeciętnie po 50 zł na osobę. Z zapomóg tych do września 1943 skorzystało 1.770 osób. Opiewały one na sumę 88.343 złotych.

    W zbiorach RGO w państwowym archiwum w Krakowie, czy zespole Urszuli Szumskiej w Ossolineum znaleźć można bardzo wiele dokumentów mówiących o jeszcze jednej formie działalności RGO- poszukiwaniu osób i rodzin- bo w trakcie nagłej i gwałtownej ludobójczej akcji ukraińskiej prawie żadna rodzina wołyńska nie została w komplecie. Podobnie było później w Małopolsce Wschodniej. Dzieci poszukiwały rodziców, mężowie - żon, matki – dzieci155. Ogromny problem stanowiły sieroty (zwłaszcza małe dzieci) ocalałe z rzezi. Delegatury miały bowiem trudności z uzyskaniem ich danych osobowych i przepustek kolejowych uprawniających do wjazdu na teren Generalnego Gubernatorstwa. Tak było np. w wypadku sierot z Krzemieńca, którym utrudniano przejazd do schronisk w Krakowie156.
    30 grudnia 1943 roku odbyła się bardzo ważna odprawa delegatów PolKO z całego Dystryktu Galicja, dotycząca bezpieczeństwa w dystrykcie157. Uczestniczyli w nim: dr Schüsel z Brzeżan, Cichocki z Czortkowa, dr Martynowicz z Drohobycza, Hanus, Schaller z Kamionki Strumiłowej, Bartnikowski z Kołomyji, Schlichting Lwów-Powiat, Bartłomowicz z Rawy Ruskiej, dr Czuczkiewicz ze Stanisławowa, Bałanda ze Stryja, dr Banaś z Tarnopola i Osadczuk ze Złoczowa. Biuro Delegata RGO reprezentowali: dr Tesznar, dr Wolańczyk i Kociela. Tesznar poinformował obecnych o radykalnych zmianach personalnych w RGO. Wyjaśnił przyczyny ustąpienia hr. Adama Ronikiera ze stanowiska Prezesa RGO (wraz z nim ustąpił jego zastępca prof. dr Wolter i zastępca dyrektora biura, hr. Starzeński. Na miejsce hr. Ronikiera wybranym został Konstanty Tchórznicki, a miejsce zastępcy objął Ludwik Dunin hr. Sulogostowski, były dyrektor T.K.Z. we Lwowie. Nowe nominacje na szefów biur rozdzielił dr Tesznar, zgodnie z decyzją Szefa Oddziału Spraw Ludnościowych i Opieki Społecznej płk. Bizanza. Dr Tesznar poinformował też zebranych o swej audiencji u Generała Gubernatora Franka we Lwowie w dniu 9 listopada 1943. Wreszczie przystąpiono do omawiania napadów ukraińskich na ludność polską oraz ich konsekwencji. Dr Tesznar przypomniał swoją interwencję u władz, która spowodowała w niektórych rejonach pacyfikacje wymierzone przeciw bandytom. W świetle relacji przybyłych z terenu, w większości były one zresztą bezskuteczne. Dr Tesznar prosił gorąco zebranych o prowadzenie przez Komitety agend opiekuńczych z całą gorliwością i sumiennością, gdyż jest to praca dla własnych ziomków w wyjątkowo trudnej i ciężkiej sytuacji, w jakiej cała ludność polska się znajduje. Komitety aby sprostać swym obowiązkom musiały niestety zaciągać kredyty w Banku Handlowym.

    Mimo wszelkich działań prewencyjnych w postaci interwencji u władz, prób konsolidacji mieszkańców wsi polskich itp., od stycznia 1944 rozwinęła się nowa potężna ofensywa nacjonalistów ukraińskich skierowana przeciw ludności polskiej z Małopolski Wschodniej. Terror ukraiński w rejonie Brodów wzmógł się w tym czasie szczególnie gwałtownie. Ludność polska uciekała do miasta Brody i tam zaopiekowała się nią miejscowa Delegatura PolKO158. W końcu stycznia w powiecie kamioneckim i północnej części lwowskiego miała miejsce masowa rzeź- masaka ludności polskiej159. Mówi o tym pismo hr. Łosiowej z lwowskiej RGO do centrali. Określała ona w nim sytuację jako bardzo poważną i uprzedzała, że należy się liczyć z masowym przesiedlaniem się ludności polskiej na zachód oraz z koniecznością opieki nad dużą ilością dzieci.

    Tymczasem obok napadów band ukraińskich do Małopolski zaczął zbliżać się front, co pogorszyło już i tak ciężkie położenie ludności. Komitety pomocy i ich delegatury miały być stopniowo ewakuowane przed wkroczeniem Sowietów, a tym samym ludności będącej pod ich opieką pozbawiono pomocy160. Polacy stale uciekali przed mordami ukraińskimi, które jak wspominałam przybrały na intensywności. Kolejne monity RGO o interwencję pozostawały bez echa. Proszący o pomoc delegat RGO we Lwowie Tesznar uzyskał od gubernatora odpowiedź, że „władze nie dysponują w tym momencie większą ilością odpowiedniej policji, gdyż wszystko co młode i zdrowe znajduje się w wojsku; poza tym władze nie mają zamiaru stosować odpowiedzialności kolektywnej, a sprawcy napadów nie są znani”. Ponadto w dniu 9 lutego 1944 zamordowani zostali Szef Urzędu dr Bauer i jego zastępca dr Schneider, którzy w miarę życzliwie odnosili się do dezyderatów RGO.

    Potwierdził się też niestety fakt sporządzenia przez nacjonalistów ukraińskich listy Polaków we Lwowie, którzy mieli być wymordowani161. Oznaczało to, że nawet w dużych miastach Polacy nie byli już bezpieczni.

    Jeszcze bardziej przygnębiające informacje nadeszły ze Lwowa do Krakowa z końcem lutego162. Fala mordów ukraińskich wzrosła do rozmiarów niszczenia całych obszarów osiedli polskich, przy czym akcją tą objęte zostały powiaty: kamionecki, złoczowski, brzeżański, czortkowski, w których całe wsie polskie były zupełnie likwidowane. W powiecie rohatyńskim spalono Firlejów i Karolówkę, przy czym delegatura w Rohatynie objęła opieką resztki ludności tych wsi, umieszczając ją z braku lokalu w kościele163. Według tego samego źródła, Niemcy przy rozdziale pomocy lepiej traktowali Ukraińców.

    Eksterminacja Polaków trwała nadal164. Tak pisał o tym Tesznar: „Żyjemy już w stosunkach zupełnie wołyńskich. Przed 10 dniami przedłożyliśmy nasze zestawienie mordów, dokonanych przez Ukraińców na ludności polskiej. Naliczyliśmy tego 2700 osób. Na to otrzymaliśmy odpowiedź, że wykaz ten nie jest zupełnym. Wiem o tym dobrze, że cyfra ta winna być zasadniczo podwójnie przyjęta, tym bardziej, że nie ma dnia by mordy te nie były dokonywane”. O Lwowie: „W ciągu miesiąca lutego między godz. 8 - 9 strzelani są przeważnie ludzie młodzi Polacy, przy czym spis taki również problematyczny osiąga mniej więcej liczby 50 osób. Osobom mordowanym zabiera się dowody osobiste”. Nie bez powodu, bo z tymi dokumentami ukraińscy przestępcy uciekali na Zachód. Katedra oblepiona była klepsydrami: „zmarł po krótkich, a ciężkich cierpieniach”. Interwencje Delegata RGO w Gouvernement u Starosty Grodzkiego, w S. D. nie odnosiły żadnego skutku. Fakty te potwierdza obfita korespondencja165.

    Całe osady polskie szły z dymem, a ludzi systematycznie mordowano. Wśród ofiar było wielu księży katolickich, których mordowano szczególnie okrutnie166. Nie było też nadziei na jakąkolwiek pomoc Andrieja Szeptyckiego: „Do arcybiskupa Szeptyckiego nie ma co pisać, bo stoi na stanowisku, że tego nie robią Ukraińcy, tylko bolszewickie bandy. Jest to oczywiście chowanie głowy w piasek, żeby nie widzieć prawdy. 167

    Posumowaniem dla tych dwóch krwawych miesięcy może być dwumiesięczne sprawozdanie Leopolda Tesznara168: „Mordy ukraińskie dokonywane na ludności polskiej przybrały w pewnych okolicach to samo nasilenie, jakie panowało w swoim czasie w Wołyniu. Obszary okręgów Złoczów, Brzeżany, Czortków obecnie Stanisławów, Tarnopol nawet Stryj stały się widownią wypadków, w których ludność polska traci życie i mienie, w popłochu wycofując się przeważnie do miast. W ostatnich dniach PolKO Lwów-Powiat relacjonuje o mordach, które zaczynają szerzyć się nawet w powiecie lwowskim. W samym mieście Lwowie Policja ukraińska strzela Polaków w wieczornych godzinach, wykorzystując zmrok tak dalece, że pojawianie się na ulicach w godzinach wieczornych zwłaszcza dla młodzieży jest połączone z dużym niebezpieczeństwem. Liczba zamordowanych waha się z pewnością między 7-9 tysiącami osób, trudno bowiem o dokładne zestawienie zwłaszcza pojedynczych mordów, które panują wszędzie nagminnie.



    Te wydarzenia spowodowały cały szereg interwencji u Gubernatora Dystryktu, u Szefa Urzędu, w Gestapo, u Starosty grodziskiego. Nie ma bodajże dnia, ażeby biuro nie przekładało spisu nowych mordów, które bądź to przez PolKO, bądź to przez osoby opuszczające zagrożone tereny wpływają do biura”.

    W kwietniu 1944 w przeddzień wkroczenia Rosjan, mordy na Polakach trwały nadal. Jedna z ostatnich odezw UPA wzywała ludność ukraińską do szybkiego zlikwidowania elementu polskiego na tych obszarach, gdyż front się zbliża. Całe brzeżańskie, stanisławowskie, złoczowskie, kamioneckie, nawet lwowskie spłynęło krwią ludności polskiej, ilość ofiar była zatrważająca. Likwidowane były - całe osiedla. Nawet duże wsie przestawały istnieć. W zamian za sformowanie ukraińskiego SS i współpracę w walce z bolszewikami, Niemcy zostawili banderowcom wolną rękę w eksterminowaniu Polaków169.

    Dzięki interwencji RGO sprowadzono odsiecz do wsi polskiej Hanaczów, która 13 kwietnia została po raz kolejny napadnięta przez Ukraińców. Informacje te odnajdziemy w kolejnych pismach Delegata RGO Lwów do RGO w Krakowie170.

    W piśmie Delegata RGO we Lwowie do RGO w Krakowie z 30 kwietnia 1944171 znajdziemy wstrząsające relacje (chociaż ostateczna liczba ofiar nie jest jeszcze autorom bliżej znana) mówiące o tym, że w Kamioneckiem, Złoczowskiem, Lwowskiem, Brzeżańskiem, Czortkowskiem, Stanisławowskiem, zostały zmiecione całe wsie i osiedla polskie, przy bardzo wielkich stratach ludzkich. Że przy likwidowaniu całych wsi ofiary idą w setki, że: „można już liczyć ofiary na tym terenie na kilka dziesiątków tysięcy”. Tesznar pisze: „Na różne strony rozpryśnięta ludność nie jest w stanie znać cyfry ofiar, ani też nie ma bardzo często możliwości zakomunikowania cyfr tych Komitetom. Komitety aczkolwiek otrzymały kilkakrotnie zlecenia ścisłego podawania liczby pomordowanych ofiar, wypełniają to zlecenie fragmentarycznie, przysyłając sprawozdania, które dr Rybicki zabiera ze sobą do Krakowa, a które niewątpliwie nie odtwarzają nawet części tego ogromu strat, jakie w rzeczywistości poniósł element polski na tych obszarach.”172

    Sprawozdanie Delegata RGO we Lwowie Tesznara z „akcji opiekuńczej” za miesiące marzec i kwiecień przynosi dane liczbowe dotyczące ilości podopiecznych- głównie ofiar czystki etnicznej, pokazuje wielką skalę zjawiska, jeśli uwzględnimy stały przepływ wysiedleńców na zachód, i to że z jakichkolwiek form pomocy korzystała jedynie część poszkodowanych (znacznie poniżej ½)173 :


    PolKO:

    Podopiecznych

    dożyw.

    kuchnie:

    zapomogi:

    osób:

    Drohobycz

    7.774

    2.082

    12

    49.481

    837

    Lwów – pow.

    6.577

    847

    15

    20.430

    182

    Brzeżany

    2.724

    350

    4

    62.247

    178

    Lwów –miasto

    28.880

    9.692

    97

    93.976

    2.442

    Stryj

    5.047

    915

    5

    30.877

    987

    Stanisławów

    6.747

    817

    7

    16.533




    Kołomyja

    3.150

    1.106

    9

    1.837



  • 1   ...   4   5   6   7   8   9   10   11   ...   28


    Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©atelim.com 2016
    rəhbərliyinə müraciət