Ana səhifə

Materiały I Studia z Dziejów Stosunków Polsko- ukraińskich


Yüklə 2.21 Mb.
səhifə6/28
tarix24.06.2016
ölçüsü2.21 Mb.
1   2   3   4   5   6   7   8   9   ...   28

Lucyna Kulińska
Działalność Rady Głównej Opiekuńczej i Polskich Komitetów Opiekuńczych, na rzecz ludności polskiej, która padła ofiarą ludobójczych akcji ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu, Polesiu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-1944.

Organizacji o nazwie Rada Główna Opiekuńcza działającej w czasie II wojny światowej, nie poświęcono dotychczas zbyt wielu opracowań. Najobszerniejszą pracę o niej napisał Bogdan Kroll66. Informacje na ten temat znajdziemy też w książkach: Czesława Madajczyka67, Czesława Łuczaka68 czy Andrzeja Chwalby69. Zachowały się też pamiętniki dawnych pracowników struktur RGO tj. jej pierwszego prezesa, Adama Ronikera70, Karoliny Lanckorońskiej71, Stanisława Rybickiego72 i Heleny Matogi73. Dokumenty wytworzone przez RGO wykorzystywali w swych książkach i artykułach również: Grzegorz Hryciuk74, Leon Karłowicz i Leon Popek75, Janina Kiełboń76, Lucyna Kulińska77 i Adam Roliński78.

Genezy powstania Rady Głównej Opiekuńczej szukać należy w rozporządzeniu ministra opieki społecznej Zyndrama Kościałkowskiego, o stworzeniu organu, który zajmowałby się opieką nad ludnością cywilną w warunkach wojennych, wydanym jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Projekt ten wzorowany był na działalności podobnego organu, który doskonale sprawdził się w czasie w czasie Wielkiej Wojny. Niestety, zbyt szybki rozwój wydarzeń po 1 września 1939 roku uczynił niemożliwym wprowadzenie w życie rozporządzenia. Tymczasem, w związku z wielkim napływem uchodźców do Warszawy, już 4 września 1939 roku powołano pierwszą organizację pomocową dla ludności pod nazwą: Stołeczny Komitet Samoobrony Społecznej. W niedługim czasie podobne organizacje zaczęto tworzyć w innych miastach: Krakowie, Radomiu, Częstochowie, Jaśle, Nowym Sączu, Tarnowie, Lublinie i innych. W Krakowie powstał również, z inicjatywy arcybiskupa Adama Sapiehy i prezydenta miasta, Stanisława Klimeckiego, Obywatelski Komitet Pomocy.

Zaniepokojeni powstawaniem coraz to nowych organizacji charytatywnych, Niemcy postanowili powołać jedną, scentralizowaną strukturę, którą łatwiej byłoby im nadzorować. Koncepcja ta została przyjęta przez Polaków tym chętniej, że ze strony Amerykanów pojawiła się oferta zasilenia jej funduszu kwotą kilku milionów dolarów od tzw. „Polish Food Comission”, założonej przez Herberta Hoovera. W wyniku rozmów niemiecko-amerykańskich, kierowanie organizacją zaproponowano hr. Adamowi Ronikierowi, działaczowi Rady Głównej Opiekuńczej z czasów I wojny światowej, który po pewnych perturbacjach stanowisko to objął.

Radą Główną Opiekuńczą zarządzało siedmioosobowe prezydium z prezesem na czele. Po Adamie Ronikierze funkcję tę pełnił Konstanty Tchórznicki. Prezydium obradowało raz w miesiącu w Pałacu Pusłowskich, w Krakowie przy ul. Potockiego 10, w lokalu Wydziału Spraw Ludności i Opieki Rządu GG, z udziałem urzędników niemieckich. Organem wykonawczym RGO było Biuro Centrali z siedzibą przy ul. Krowoderskiej 5. Według danych z kwietnia 1943 roku, Biuro Centrali składało się z dyrekcji (z dyrektorem Edmundem Seyfriedem), sekretariatu, oraz 9 wydziałów: (ogólnego, organizacyjno- inspekcyjnego, finansowo- gospodarczego, pomocy ludności, sprawozdawczego, przemysłu domowego, ofiarności, kontroli, poszukiwań). W powiatach (Kreisach) działały Polskie Komitety Opiekuńcze, a w gminach ich delegatury. Ogniwem pośrednim na poziomie dystryktów byli doradcy-pełnomocnicy. Ich zadaniem było organizowanie lokalnych komitetów opiekuńczych i pośrednictwo między terenem a centralą RGO w Krakowie79. Po utworzeniu dystryktu galicyjskiego80 Alfred Bizanc81, szef Wydziału Spraw Wewnętrznych, Ludności i Opieki, zaproponował lwowskiemu adwokatowi dr. Leopoldowi Tesznarowi utworzenie Komitetu Pomocy na wzór RGO, działającego w GG. Tesznar wyraził zgodę i przystąpił do tworzenia Polskiego Komitetu Pomocy, który ukonstytuował się 1 września 1941 roku. Wkrótce PKP powołano w innych miastach galicyjskich, na terenie byłych województw: lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego. Początkowo niezależne, 1 grudnia 1941 komitety te weszły w skład struktur RGO, a Leopolda Tesznara mianowano Pełnomocnikiem RGO na teren Dystryktu Galicja. Jego zastępcą została hr. Zofia Łosiowa. W kwietniu 1943 roku, w szczytowym okresie rozwoju RGO, w dystrykcie galicyjskim działało 14 komitetów i 94 delegatury. Niestety od połowy roku 1943 zbliżający się front i działalność terrorystyczna band ukraińskich, które w fizyczny sposób zagrażały życiu i zdrowiu pracujących tam osób, doprowadziły do gwałtownego skurczenia się sieci placówek pomocowych podległych RGO, aż do całkowitego zakończenia ich działalności w roku 1945. Ostatnie posiedzenie prezydium odbyło się w Krakowie 23 marca 1945 roku.

Trzeba przyznać, że działalność RGO i Polskich Komitetów Opiekuńczych (PolKO)82 na terenie Generalnego Gubernatorstwa była naprawdę wszechstronna. Obejmowała wszelkie formy opieki nad ludnością cierpiącą niedolę na skutek działań wojennych, represji okupantów, panującego głodu, nędzy i chorób. Opieką obejmowano dzieci, rodziny poległych, pomagano też aresztowanym i ich rodzinom. Nikt jednak nie przewidział, że u schyłku wojny pracowników tej organizacji czekać będzie tak wielka próba, jak zorganizowanie akcji pomocowej dla dziesiątek tysięcy wypędzonych z Kresów ofiar nacjonalistów ukraińskich. Rozpoczęta na masową skalę w roku 1943 na Wołyniu czystka etniczna, trwała następnie niemal cały rok 1944, mimo zmiany okupanta83. Miała na celu eksterminację albo wypędzenie ludności polskiej z Wołynia, Polesia, niektórych powiatów Lubelszczyzny i Małopolski Wschodniej. Licząca dziesiątki, a nawet setki tysięcy fala wycieńczonych, nierzadko rannych, pozbawionych wszelkiego dobytku uchodźców, zalała wschodnie i południowe dystrykty GG i to tuż przed zbliżającym się frontem. Ucieczka, a co za tym idzie akcja pomocy, miała dwa etapy: pierwszy, zapoczątkowany tzw. rzeziami wołyńskimi w roku 1943, kiedy spora część ocalałych Polaków, mieszkańców Wołynia- chroniła się na terenie Polesia, Lubelszczyzny (docierając nawet do Warszawy) i w Małopolsce Wschodniej84, i drugi, związany z eksterminacją polskiej ludności wiejskiej zamieszkującej Małopolskę Wschodnią85, która począwszy od stycznia 1944 na skalę masową uciekała do większych miast, a następnie na teren Małopolski Zachodniej.

Organizowania pomocy ofiarom podjęły się setki pracowników RGO w całym okupowanym kraju i wielka rzesza ludzi dobrej woli. Był to też wyścig z czasem, bo uciekinierów Niemcy masowo wywozili na roboty przymusowe86, nie zapewniając, jak się wkrótce okazało, elementarnych warunków do życia i narażając ich na głód, chłód, pracę ponad siły i stałe bombardowania dokonywane wówczas przez aliantów.

Zdecydowana większość osób związanych z RGO i Polskimi Komitetami Opiekuńczymi pracowała równocześnie czynnie na rzecz Polskiego Państwa Podziemnego i ponosiła nieustanne represje ze strony władz niemieckich, najczęściej denucjowani byli niestety przez Ukraińców87. Najlepszym przykładem czynnej pracy w RGO i polskim podziemiu była hrabina Lanckorońska, która aresztowana przez Niemców, ledwie uszła z życiem. W dniu 11 listopada 1943 roku pod zarzutem organizowania powstania i obchodów rocznicy narodowej policja ukraińska aresztowała działaczy PolKO z Kopyczyniec: Antoniego Orłowskiego, Mariana Reiche i Franciszka Szewczyńskiego. Stanowili oni równocześnie trzon władz konspiracyjnych powiatu kopyczyńskiego88. To jedynie dwa smutne przykłady, spośród wielu.


Osoby, które realizowały podziwu godną akcję pomocy rodakom, po wojnie nie doczekały się podziękowań ani uszanowania, na które zasługiwały, a wiele z nich zatajało fakty, zmieniało życiorysy, by uniknąć oskarżeń o współpracę z okupantem lub polskim ruchem oporu, a co za tym idzie ciężkich represji ze strony władz komunistycznych89.

Pomoc rodaków z pozostałych rejonów naszego kraju dla Kresowian stało się wielkim probierzem solidarności narodowej wobec kolejnego, niespodziewanego nieszczęścia narodowego. Nie wolno zapominać, że akcja pomocowa realizowana była w wyjątkowo trudnym okresie: przesuwały się fronty, Niemcy prowadzili ewakuację przed zbliżającą się Armią Czerwoną przy okazji dokonując licznych pacyfikacji i mordów na ludności polskiej.

Społeczeństwo nasze było już bardzo zbiedniałe na skutek wojny i bezlitosnych łupieżczych działań obu okupantów. Jak na ironię, ostatnia fala uciekinierów z Wołynia i płonących wiosek Małopolski Wschodniej spotkała się w Krakowie z falą uchodźców ze zniszczonej w wyniku powstania Warszawy. Podsumowując: akcja prowadzona była w stale pogarszającej się sytuacji, wynikającej z zajmowania przez Rosjan coraz rozleglejszych terenów. Potęgowało to chaos, rujnując wszelką planowość podejmowanych działań. Dzięki pracy Polskich Komitetów Pomocy, prowadzonej na wielką w ówczesnych warunkach skalę, ocalono życie dziesiątkom tysięcy niedoszłych ofiar mordów, zamieszkujących dawne województwa południowo-wschodnie. Zasługuje ona na szczegółowe zbadanie, rozpropagowanie i uhonorowanie.

Dotychczas żadna ze znanych mi publikacji nie zawiera owych faktów. Historycy nie zauważyli też jakże istotnego wpływu wypędzenia rzesz wiejskiej ludności Kresów (których dorobek życia, w tym gospodarstwa i inwentarz zostały zniszczone, a rodziny zdziesiątkowane) na przebieg późniejszych negocjacji repatriacyjnych. Jak można mówić o „wolnym wyborze” skoro już do połowy 1944 roku ludność ta była zmuszona opuścić wbrew swej woli i pod groźbą śmierci ziemię ojczystą – a nawet gdyby mogła, nie miała po zniszczeniu gospodarstw do czego wracać!!! W większości wyjeżdżała za Ziemie Zachodnie z miast i miasteczek w których koczowała o głodzie, a nie ze swojej zagrody !

Podsumowując, to nie tylko planowe, ustalone traktatami przesiedlenie, a ogromna fala ucieczek wywołana mordami, często istne „marsze śmierci” wepchnęły jeszcze przed wkroczeniem Armii Czerwonej setki tysięcy Polaków z Kresów na tereny Polski centralnej. To „przeoczenie” badaczy jest z naukowego punktu widzenia niepojęte.

Uzyskanie systematycznej wiedzy na ten zupełnie niemal niezbadany temat (przede wszystkim danych liczbowych, co do skali przedsięwzięć RGO, wydatkowanych kwot i współpracy RGO z polskim podziemiem), wymaga jeszcze wielu poszukiwań. Niestety materiały którymi dysponujemy, są po latach niekompletne, miejscami nawet wyrywkowe. Autorka prowadziła liczne kwerendy w archiwach polskich, których plonem były wymienione wcześniej zbiory źródeł i zamieszczenie niektórych dokumentów RGO i PolKO w pracy Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich... tom 1 i 2. Materiały te pochodzą głównie z zespołów zgromadzonych w dziale rękopisów Biblioteki Zakładu Ossolińskich we Wrocławiu, ale także ze zbiorów Archiwum Akt Nowych w Warszawie i Archiwum Państwowego w Krakowie. Ze wszystkimi tymi zbiorami autorka zapoznała się szczegółowo.

Tak więc we Wrocławiu zdeponowano bardzo cenne zbiory Józefa i Jana Widajewiczów, przekazane przez Jerzego Widajewicza. Okoliczności związane z ocaleniem i przekazaniem owego unikatowego zbioru do Ossolineum opisane zostały we wstępie do pracy pt. Antypolska akcja...90. Obejmuje on szereg zespołów zatytułowanych „Papiery RGO dotyczące sytuacji ludności polskiej w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-1944” zawierających materiały sprawozdawcze PolKO, korespondencję, dokumentację zbrodni ukraińskich91. Ponadto w zbiorze z nalazły się wykazy imienne Polaków zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich w latach 1943-1944 w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu92. Ustalenia te prowadzili i listy sporządzali, o czym będzie mowa dalej, pracownicy RGO i PolKO udzielający poszkodowanym pomocy.

W dziale rękopisów Ossolineum znajdują się też inne cenne dokumenty zgromadzone min. przez dr Urszulę Szumską, ofiarną pracownicę RGO we Lwowie, która kierowała działem pomocy uchodźcom, a równocześnie (jak większość współpracowników RGO i PolKO) silnie związana była z podziemnymi strukturami Delegatury Rządu na Kraj. Są to zespoły: Archiwum RGO m. Lwowa: kartoteka miejscowości i nazwisk osób z terenu Wołynia i Małopolski Wschodniej objętych akcjami nacjonalistów ukraińskich w latach 1943-1944; materiały dotyczące akcji nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-1944 część 1 i 293; kopie, odpisy pism i sprawozdań PolKO w Brzeżanach, Czortkowie, Drohobyczu, Kamionce Strumiłowej, Kołomyi, Lwowie, Samborze, Stanisławowie, Stryju, Tarnopolu i Złoczowie oraz ich delegatur, dotyczące masowych mordów dokonywanych na ludności polskiej przez nacjonalistów ukraińskich w latach 1943-1944; wykazy uchodźców z Wołynia i Małopolski Wschodniej z lat 1943-4494; księgi rejestracyjne uchodźców z Wołynia i Małopolski Wschodniej z lat 1943-44 częściowo z indeksami; Karty Opiekuńcze uchodźców przebywających we Lwowie i powiecie lwowskim, przebywających i udających się do miejscowości poza powiatem lwowskim oraz przebywających na robotach w Niemczech w latach 1943-44; kartoteka osób poszukiwanych przez Polski Czerwony Krzyż w latach 1942-44; sprawozdania pracowników PolKO we Lwowie z działalności delegatur PolKO, skład osobowy Referatu Uchodźców PolKO we Lwowie oraz sprawozdania miesięczne z akcji wołyńskiej i szczegółowe zestawienia dotyczące pomocy pieniężnej, towarowej, lekarskiej oraz opieki w schroniskach dla uchodźców z Wołynia lipiec 1943- czerwiec 1944; korespondencja PolKO we Lwowie od lipca 1943 do lipca 1944; listy uchodźców z Wołynia do rodzin i znajomych wysyłane za pośrednictwem PolKO we Lwowie z lat 1943- 44; materiały ewidencyjne PolKO we Lwowie z lat 1943-1944; listy Polaków przebywających w Europie zachodniej, Afryce, Azji i Ameryce do rodzin i znajomych z terenów Wołynia i Małopolski Wschodniej, przesyłane przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż w Genewie w latach 1942-1944.

Należy dodać, że w Ossolineum znajdują się też dokumenty delegatury RGO w Czortkowie przekazane przez Józefa Opackiego95.

Zbiór zdeponowany dziś w Archiwum Akt Nowych w Warszawie został przejęty po wojnie z centrali RGO w Krakowie. Mimo, że jest to zbiór obszerny– liczący prawie dwa tysiące teczek, sprawia wrażenie silnie zdekompletowanego. Szczególnie mało dokumentów dotyczy Dystryktu Galicja, i Wołynia. Niewątpliwie, cenne dla omawianego tematu są teczki dotyczące pomocy uchodźcom wołyńskim, a potem małopolskim. Pomoc tę realizował wydział IV RGO- Pomocy Uchodźcom. Warto zasygnalizować, że znajdują się tam też notatki z pertraktacji prowadzonych w tej kwestii z władzami niemieckimi.


Ustalenia własne oraz kwerenda ogólnopolska zamieszczona w wydanym w połowie roku 2003 Przewodniku po źródłach archiwalnych dotyczącym lat 1943-44 na Kresach96, pokazuje w jak wielu jeszcze miejscach w Polsce zachowały się dane, choć najczęściej fragmentaryczne, na temat akcji pomocy uchodźcom, prowadzonej przez pracowników wszystkich struktur RGO. Na badaczy oczekują one: w Archiwum Państwowym w Częstochowie: duży zbiór Polskiego Komitetu Opiekuńczego, podobnie w oddziale tego archiwum w Częstochowie97; w Archiwum Państwowym w Krakowie, materiały: Polski Komitet Opiekuńczy Kraków-Miasto98, Kraków-Powiat99, Akta Doradcy Rady Głównej Opiekuńczej na Okręg Krakowski100; w Archiwum Państwowym w Lublinie: Urząd Okręgu Lubelskiego101, RGO- Polski Komitet Opiekuńczy Lublin miasto i powiat102; w Archiwum Państwowym w Piotrkowie Trybunalskim: materiały Miejskiego Komitetu Opieki Społecznej w Piotrkowie Trybunalskim103 i Rady Głównej Opiekuńczej- zbiór szczątków zespołów z powiatów radomszczańskiego i piotrkowskiego104; w Archiwum Państwowym w Przemyślu: materiały Komitetów Opieki, a w oddziale w Jarosławiu- zbiór szczątków zespołów PolKO105 i Polskiego Komitetu Opiekuńczego w Rawie Ruskiej106; w Archiwum Państwowym w Radomiu: materiały Rady Opiekuńczej i Polskiego Komitetu Opiekuńczego Radom-Miasto i Radom Powiat107; w Archiwum Państwowym M. St. Warszawy: materiały Starostwa Powiatowego w Ostrowii Mazowieckiej108 oraz w oddziale tego archiwum w Łowiczu: materiały Rady Opiekuńczej w Łowiczu109; w oddziale w Otwocku: materiały Polskiego Komitetu Opiekuńczego powiat warszawski Delegatura w Otwocku110; w Archiwum Państwowym w Zamościu: materiały Rady Głównej Opiekuńczej Polskiego Komitetu Opiekuńczego w Zamościu111.

Oczywiście poza tymi archiwami, o czym w toku badań autorka przekonała się osobiście, informacje i dokumenty RGO i PolKO znajdują się w bardzo wielu innych archiwach i placówkach w kraju i za granicą. Przede wszystkim wraz z dokumentacją wytworzoną przez działaczy polskiego podziemia czasu okupacji wszystkich opcji politycznych, trafiały do archiwum MSW- potem MSWiA, a dzisiaj do archiwum IPN. Wiąże się to z oczywistym faktem, że w Polskich Komitetach Opiekuńczych, a nawet wyższych strukturach RGO aż roiło się od członków struktur Polskiego Państwa Podziemnego- głównie Delegatury Rządu na Kraj. W ten między innymi sposób duży zbiór dokumentów PolKO trafił np. do Zespołu SN czy Polskie Organizacje Podziemne (zdeponowanych pierwotnie w CA MSWiA gdzie korzystała z nich autorka). Zbiory dotyczące działalności RGO i PolKO odnaleźć można też na dzisiejszej Ukrainie (we Lwowie czy Stanisławowie (dzisiejszy Iwanofrankowsk), ale na interesujący nas temat raczej dokumentów tam nie znajdziemy112. Materiały te, jak wiele innych, trafiły być może do archiwów sowieckich i amerykańskich113.

Niewątpliwie interesujący jest też wątek związany z działalnością Ukraińskiego Centralnego Komitetu (UCK), współpracującego ściśle z niemieckimi władzami okupacyjnymi. Inspiracja ze strony tej organizacji wysiedleń i eksterminacji ludności polskiej zarówno na Zamojszczyźnie, w Hrubieszowskiem czy Ziemi Chełmskiej114, jak i na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, dzięki ujawnianiu nowych źródeł i reinterpretacji już dostępnych polskim historykom, zostanie niedługo ujawniona. Jest to o tyle istotne, że wielu badaczy, głównie ukraińskich, winą za spowodowanie nieszczęścia obarcza stronę polską.

Zorganizowana akcja udzielania pomocy ludności polskiej dotkniętej eksterminacją na masową skalę ze strony ukraińskich organizacji wojskowych (oddziałów kierowanych przez byłych oficerów armii Petlury – Tarasa Bulbę, oraz OUN- zarówno frakcji Melnyka jak i Bandery) od roku 1943 początkowo na Wołyniu potem na Polesiu, Małopolsce Wschodniej i po drugiej stronie Bugu i Sanu (Lubelszczyzna, Rzeszowskie) stała się jednym z naczelnych zadań RGO i PolKO, a następnie polskiego podziemia i reszty rodaków. Od wiosny 1943 roku eksterminowana ludność wiejska Wołynia chroniła się do pobliskich miasteczek i miast. W latem i jesienią terror ukraiński osiągnął niesłychane wręcz rozmiary, płonęły całe wsie, a ludność polską nie szczędząc kobiet, dzieci i starców mordowano w bestialski sposób; wśród Polaków wybuchła panika. Interwencje u władz niemieckich, które wyraźnie sprzyjały Ukraińcom, najczęściej nie odnosiły żadnego skutku. W tej rozpaczliwej sytuacji część Polaków skupiła się w wybranych wsiach, tam tworzyła samoobrony i odpierała ataki. Nie wszystkie dały jednak ocalenie zgromadzonym. Część samoobron została pokonana, a ludność tam skupiona wymordowana. Uciekający do miast stanęli przed innym problemem- głodu. Miasta były przepełnione, a każda próba powrotu po pozostawioną w gospodarstwach żywność kończyła się tragicznie- okrutnym mordowaniem śmiałków. Do tego organizacje ukraińskie zakazywały gospodarzom ukraińskim sprzedawania jedzenia Polakom, w miastach grożąc represjami. Zdarzały się wprawdzie przypadki udzielania pomocy Polakom przez ich sąsiadów – Ukraińców, ale odbywało się to najczęściej w stosunku do krewnych lub powinowatych pod ryzykiem utraty życia, gdyż ze strony band za taką pomoc groził wyrok śmierci. Ostatnio podnoszą się głosy, aby owych odważnych ludzi uhonorować- niestety, zbyt duże wpływy pogrobowców OUN-UPA na Ukrainie powodują, że akcja ta budzi obawy rodzin samych zainteresowanych.

Z tej strasznej sytuacji zyski czerpali w dużej mierze Niemcy; teren był „oczyszczany” z niechcianej ludności polskiej, a zdesperowanych Polaków łatwo było można masowo wywozić na roboty do Niemiec. Niemcy podstawiali więc pociągi ewakuacyjne (tak było np. w rejonie Rawy Ruskiej), wydając równocześnie oświadczenie, że nie odpowiadają oni za bezpieczeństwo osób które pozostaną. We Lwowie i Przemyślu zorganizowano dla uciekinierów obozy przejściowe, które w świetle zachowanej korespondencji RGO, bardziej przypominały obozy koncentracyjne niż obozy ratunkowe. Ci, którzy chcieli uniknąć przymusowego wywiezienia przekraczali granice GG, często jednak zawracani przez ukraińską policję. Masy uchodźców pieszo i furmankami płynęły w dwóch kierunkach: w kierunku zachodnim na Chełm, Lublin i Warszawę, rozpraszając się w centralnej Polsce i w kierunku południowym na Lwów i Przemyśl w kierunku Małopolski Zachodniej. Większość tych ludzi była w położeniu wręcz katastrofalnym.

Już późną wiosną 1943 do RGO dociera obszerna korespondencja zawierająca opisy mordów na Wołyniu i problemy uchodźców z tego terenu. Przykładem może być korespondencja Delegata RGO w Krakowie Henryka Potockiego przesłana do Prezesa Adama Ronikiera115 oraz listy Olgi Czepielowskiej do lwowskiego RGO116. Znajdujemy tam pierwsze oceny przyczyn i okoliczności wybuchu akcji eksterminacyjnej117. Z czerwca 1943 pochodzi też opracowanie dostarczone lwowskiemu Delegatowi RGO dotyczące, napadów na Polaków w powiecie krzemienieckim i dubieńskim od listopada 1942 do 1 czerwca 1943118. Podana w tym dokumencie liczba zamordowanych w powiecie krzemienieckim to ok. 1500 osób119.


RGO i PolKO, jak i duża część polskiej społeczności miast skupiła się na akcji udzielania pomocy uciekinierom, wśród których pełno było rannych i chorych, półnagich i bosych, sierot i rodziców poszukujących swych zagubionych dzieci. Przede wszystkim trzeba było ich nakarmić. Chłopi polscy na Kresach najczęściej do ostatniej chwili trzymali się kurczowo swego dobytku i opuszczali go dopiero wtedy, gdy było już za późno na jakąkolwiek sensowną i zorganizowaną ewakuację. Najczęściej z pożogi nie udawało im się ocalić dosłownie nic. Zresztą nawet wtedy, gdy cokolwiek uratowali, musieli to porzucać, bo inaczej nie przeżyliby tak długiej drogi, w terenie opanowanym przez zorganizowane bandy napastników. Dlatego przybywający z Wołynia uchodźcy, byli kompletnymi nędzarzami. Bezpieczniej mogli poczuć się dopiero w większych miastach województwa lwowskiego, a zwłaszcza w samym Lwowie, do którego kierowała się większość. Tam dopiero był czas na wytchnienie i ochłonięcie z przerażenia. Mogli liczyć na pomoc ze strony mieszkańców, którzy wielu przygarniali pod swój dach, ale nie byli w stanie ich karmić, leczyć, ani ubrać. Aby potwierdzić rozmiary zjawiska, przedstawiciel lwowskiego RGO udał się w okolice Kamionki Strumiłowej, Sokala i Radziechowa. Sporządzone przez niego sprawozdanie z dn. 13-16 lipca 1943 potwierdziło najgorsze oczekiwania. Rozmiar mordów po 11 lipca (Gurów Duży, Gurów Mały, Wygnanka, Zdziary, Zabłotce, Sądowa, Nowiny, Zagaje, Poryck, Oleń (kolonia k. Porycka), Orzeszeń i dziesiątki innych) i co gorsza rozprzestrzenianie się ich na tereny przygraniczne, wskazywał na konieczność natychmiastowej interwencji120.

8 września nadszedł do Krakowa wstrząsający raport z PolKO w Chełmie121. Donoszono w nim, że w niedzielę 29 sierpnia 1943 r. w godzinach nocnych i wczesnym rankiem w powiatach kowelskim, włodzimierskim i lubomelskim dokonano mordów na bezbronnej ludności polskiej. Najbardziej ucierpiała ludność polska w powiecie lubomelskim. Według relacji uchodźców akcja miała przebieg następujący: bandy uzbrojone w broń maszynową i ręczną okrążały poszczególne miejscowości i oświetlały rakietami, a ludność ukraińska z sąsiednich wsi uzbrojona w siekiery, widły, łopaty, kosy i sierpy napadała na poszczególne domy, po kilka lub kilkanaście osób i mordowała śpiących domowników. Po dokonaniu mordu i wrzuceniu na wpół zabitych do studni, podpalano zabudowania mieszkalne i gospodarcze. Zaledwie mały procent ludności zdołał ujść z życiem i przedostać się na teren Lubelszczyzny. Ponieważ mord miał miejsce nocą i w godzinach wczesnoporannych. Osoby którym udało się ujść z życiem przybyły bez ubrań ani obuwia. Według sporządzających raport, pierwsze wiadomości o wydarzeniach zza Bugu Polski Komitet Opiekuńczy w Chełmie otrzymał wieczorem dnia 29 sierpnia 1943 r., lecz nie były one jeszcze wówczas poparte dowodami. Następna wiadomość przyszła 30 sierpnia od siedmiu uciekinierów, przybyłych do Polskiego Komitetu Opiekuńczego. Następne wiadomości nadchodziły wraz z kolejowymi transportami uciekinierów.

I tak:

1   2   3   4   5   6   7   8   9   ...   28


Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©atelim.com 2016
rəhbərliyinə müraciət